W końcu na mojej półce znalazł się kultowy już Proust. W poszukiwaniu straconego czasu to absolutna klasyka, uznana za arcydzieło literatury. Cykl quasi-autobiograficzny Marcela Prousta. Wydawnictwo MG kontynuując wydawanie klasyków w odświeżonych wydaniach (w tym przypadku jest to jednocześnie wydanie na 100-lecie pierwszego wydania), kolejny raz świetnie się wywiązało z zadania. Mimo, że Uwięziona to piąty tom cyklu, ja czytałam ją jako pierwszą.
Marcel kocha Albertynę nad życie i przeraża go myśl o utraceniu ukochanej. Wie jednak, że ta do miłosnych uciech często wybiera kobiety, to też stara się ograniczyć takie kontakty. Podchody, niesnaski i intrygi - wszystko co zawiera ta 440 stronicowa książka.
Z każdym dniem wydawała mi się mniej ładna. Dodawało jej uroku jedynie pragnienie, jakie budziła w innych, kiedy dowiadując się o tym pragnieniu, zaczynałem na nowo cierpieć i chciałem im ją wydrzeć. Mogła mi sprawić ból; dać radość-nie. Jedynie samym cierpieniem trwało moje nudne przywiązanie.
Jest to w ogóle moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcela Prousta. Ponadto pierwsze spotkanie z tym rodzajem literatury. Jeszcze nie spotkałam się z autobiografią, która napisana jest w taki sposób. Na pierwszy rzut oka widać dlaczego ta powieść uznawana jest za arcydzieło. Może osobiście nigdy czegoś takiego bym o niej nie powiedziała, ale nie są to słowa do końca rzucone na wiatr.
Większość książki to monolog. Proust jest bardzo zazdrosny o Albertynę. Kocha ją i wie, że lubi spotkania z kobietami. Próbuje zapobiec takim kontaktom. Uczucia zmieniają się w nim jak w kalejdoskopie. Raz kocha ją na zabój, a za chwilę prawie nienawidzi. Śledzimy jego rozterki i pobudki, wnikając do wnętrza zazdrosnego mężczyzny, który ukrywa fakt, że Albertyna u niego mieszka, aby uniknąć jej konfrontacji z jego przyjaciółmi, gdyż ma obawy, że któryś może się w niej zadurzyć. Jednym słowem, Marcel i Albertyna bawią się w ciuciubabkę.
Uwięziona to powieść męcząca. Czytałam ją bardzo długo i wolno, mogłabym porzucić po kilkunastu stronach. Jednak pchał mnie liryzm i bezsensowne postępowania głównego bohatera. Zachowania nielogiczne nabierają sensu, kiedy odnajdziemy klucz. Tą powieść po prostu trzeba rozszyfrować. Zabrała mi parę tygodni. I wiecie co? Nie czuję z tego powodu żalu. Precyzyjna konstrukcja i głębia to powody, dla których chwile kiedy męczyłam się z tą książką, nie mają znaczenia.
Główny bohater Uwięzionej to jeden z najnieszczęśliwszych bohaterów jakich poznałam w licznych książkach. Cierpi przez miłość i nie można temu zaradzić. Chce się uwolnić, ale perspektywa życia bez Albertyny przeraża go. Cierpi z Albertyną, ale bez niej upadłby na samo dno, a nawet niżej.
Mocna, smutna i wymagająca. Trzeba ją czytać powoli i w skupieniu. Inaczej nie ma sensu. Może sięgnę po pozostałe tomy? Może...
8/10
Za książkę dziękuję:
Jak na razie nie mam ochoty na taką powieść. Wolę coś lekkiego i przyjemnego :)
OdpowiedzUsuńMimo że ostatnio wciąż i wciąż obiecuję sobie, że sięgnę po coś bardziej ambitnego, to jednak nie jestem w 100 procentach przekonana do tej książki. Jakoś tak wieje od niej nudą, a na długie, jesienne wieczory będę potrzebowała czegoś zdecydowanie żywszego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia z http://faaantasyworld.blogspot.com/ :)
Zastanawiałam się nad tą pozycją, ale wydała mi się zbyt ciężka i trochę nie w moich klimatach. Po Twojej recenzji zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam :P
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem się na nią skuszę.
♥
Przyznaję, że jest wymagająca... (jestem właśnie w trakcie czytania i to bez wątpienia nie jest książka na "kilka godzinek"), jednak jest genialna... przynajmniej moim zdaniem i przynajmniej na razie ;)
OdpowiedzUsuńOj, Proust zaprząta moją głowę w ostatnim czasie, mam wielką chęć sięgnąć, po którąś z jego książek :) Mocna, smutna i wymagająca, czyi posiada wszystko co bardzo sobie cenię w literaturze, to tylko kwestia czasu, z pewnością wreszcie sięgnę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń