środa, 30 marca 2016

Jak zyskać życie wieczne, czyli Kuzynki - Andrzej Pilipiuk



Pilipuk to już nazwisko klasyczne w świecie polskiej fantastyki. Każdy szanujący się fan tego gatunku chociaż raz słyszał to nazwisko, a w większości nie jeden czytał jakąś jego powieść.Już dawno miałam wziąć się za Kuzynki, ale jakoś się nie składało. Nareszcie mi się udało. Miałam ogromną nadzieję, że mnie nie zawiedzie. No cóż, moim zdaniem ta książka jest... osobliwa.

Katarzyna Kruszewska pracująca z CBŚ postanowiła odnaleźć swoją krewną, żyjącą kilkaset lat temu. Ma podstawy sądzić, że ta nadal żyje. Stanisława Kruszewska wraca do polski na stare śmieci chcąc odnaleźć swojego mistrza - alchemika Sędziwoja i zdobyć proszek utrzymujący ją przy życiu. Monika ucieka z Jugosławii z pomocą polskich oficerów. Między piciem krwi z koni, próbuje ułożyć swoje życie. Kiedy los tych trzech młodych kobiet splącze się ze sobą, do akcji wkroczyły czarne charaktery.


Sam pomysł na fabułę jest świetny i oryginalny. Nie raz można było odnieść wrażenie, że autor zapomina o tym co sam wcześniej napisał i zaprzecza sam sobie. Pojawiły się również inne większe czy mniejsze nieociągnięcia i niemal surrealistyczne, nawet jak na fantastykę wydarzenia. Nie zabrakło również naciągania wydarzeń, choć na szczęście w niewielkiej mierze. Pomysł wplecienia na raz alchemii, długowieczności i wampirów, wcale na tym nie kończąc, okazał się zadziwiająco dobry i wciągający. Może miejscami przydałoby się więcej akcji, której najwięcej występuje pod koniec, aby ożywić sytuację, ale nie oznacza to, że się nudziłam. Faktem jest, że całość złożyła się na fantastykę niskiego polotu. Spodziewałam się zdecydowanie więcej. Kuzynki są po prostu niewystarczająco dopracowane. Mamy trochę detektywistyki i umiejętnie wplecionych informacji z różnych dziedzin naukowych, które zostały przekazane w sposób nie przeszkadzający w odbiorze, za to pozwalający na zostanie chociaż garstki informacji w głowie.

Mocną stroną są postaci. Największą rolę odgrywają trzy główne bohaterki - Katarzyna, Stanisława i Monika. Mistrzyni informatyki i pracownica CBŚ przy tajnym projekcie, kobieta skutecznie oszukująca czas od stuleci i wampirka. To wokół tych kobiet kręci się cała fabuła. Każda z nich ma inną, równie ciekawą historię. Różne charaktery i skrajnie inne pokolenia w połączeniu dają mieszankę wybuchową. Najmocniejszy element, który łagodził inne wady. Nie wszystko jest w nich jednak idealnie - niektóre reakcje były naprawdę sztuczne i całkowicie niewiarygodne. Stoicki spokój i minimalne, wymuszone zdziwienie przy szokujących informacjach były naprawdę irytujące. Wyraźne elementy feminizmu sprawiły, że powieść być może jest skierowana odrobinę bardziej do kobiet, choć mężczyźni też mogą znaleźć coś dla siebie.


Co do stylu mam mieszane uczucia. Czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie. Niby wszystko wspaniale, ale ta lekkość sprawiała wrażenie nieumiejętności. Początek był już całkowicie masakrą pod tym względem - jakby ktoś z teoretycznym talentem pierwszy raz wziął się za pisanie. Potem to uczucie znika, choć i tak uważam, że nie pasuje to do charakteru. Może to czepianie się, ale taka jest prawda. Stareotypowie podejście do niektórych elementów, jak choćby szkoła, też nie było do końca przemyślane. Narzekanie na beznadziejność wyżej wspomnianej instytucji podpadała pod podlizywanie się docelowym czytelnikom, ale to szczegół. Na plus jest jednak to, że autor wprowadził nutkę humoru i ironii, skutecznie rozładowując napięcie.

Czytając moją opinię możecie wywnioskować, że niekoniecznie Kuzynki zdobyły moje serce. Zaskoczę Was. Wręcz przeciwnie.Powyższe wady w ostatecznym rozrachunku nie odegrały znaczącej roli, a całokształt przypadł mi do gustu. Nie powiem, że każdemu się spodoba. Nie jest to nic wysokich lotów, ale to dopiero wstęp do serii, więc nie zrażajcie się. Z mojej strony jak najszybciej chciałabym poznać kontynuację. Zahartowanym w fantastycznych bojach może kłóć w oczy, starszym lub bardziej wymagającym czytelnikom też może nie przypaść do gustu, ale jest za to idealna dla młodzieży.


3 komentarze:

  1. Z Pilipiukiem już chyba tak jest, że albo jego styl się kocha, albo nienawidzi. Dobrze wspominam ten cykl, od niego zaczynałam moją przygodę z tym autorem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale może to odpowiednia pora, aby po coś z jego twórczości sięgnąć. Mimo niewielkich mankamentów widzę, że książka w jakiś sposób przypadła Ci do gustu. Sięgnę po nią i sama się przekonam :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!