poniedziałek, 8 września 2014

Turkusowe Szale

Polskie lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303."Turkusowe szale" to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach, dokumentach, oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim „Lwowskich Puchaczy”.Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów – aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i… barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami,ale mimo to Polacy niczego nie pragną bardziej, niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem.RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, zaś ich szeregi topnieją.
Do czasu… Jeden z Polaków bierze sprawy w swoje ręce, a niedługo potem dywizjon zostaje rzucony w wir walki. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w szeregach Trzysta Siódmego ukrywa się szpieg…


Wspominałam, że uwielbiam Mroza? Tak, chyba o tym wspomniałam przy okazji recenzji Parabellum. Po tej książce spodziewałam się więcej, choć nie zmienia to faktu, że jest to bardzo dobra książka.
Fabuła jest bardzo interesująca i chociaż tak jak w przypadku Parabellum, akcja powieści rozgrywa się podczas II wojny światowej, to jest to zupełnie inna powieść. Jest ona bardziej sensacyjna. Zacznijmy od tego, że choćby ile było wad w tej książce, to nie zmieni to faktu, iż Mróz po prostu świetnie pisze. Według mnie jest mistrzem dialogów, przemyca niesamowity humor i choć fabuła ogółem nie jest specjalnie wesoła to nie raz wybuchałam śmiechem. Styl, jakim operuje pisarz, jest na tyle przyjemny, że czyta się to błyskawicznie.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, a Essker jest moim ulubieńcem. Naturalnie powieść o lotnictwie, nie byłaby nią, gdyby nie genialne opisy walk powietrznych. Są one wyczerpujące, długaśnie i szczegółowe, ale nie myślcie, że jest to wada. To wielki plus.
Najbardziej w tej książce oprócz rozlicznych walk powietrznych i manewrów, które wykonywał Lucky, podobał mi się wątek szpiega. Przez całą książkę - a właściwie od momentu, kiedy taki wniosek został wysunięty - zadawałam sobie pytanie kto jest zdrajcą. Wskazywałam sobie chyba wszystkich. Tych, z którymi byłoby to zbyt oczywiste po tych, którzy byliby najmniej niespodziewani w tej roli. Zaskoczenie wbiło mnie w fotel. Pytałam " Co ?! Jak to?! Przecież to nie powinien być on!"
Nie zmieniam zdania o tym, że Mróz jest moim mistrzem w swojej profesji. Padam do stóp!
Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję wydawnictwu Bellona




1 komentarz:

  1. Na "Turkusowe szale" poluję od daty premiery. Teraz czytam pierwszą część Parabellum, w której jestem po prostu zakochana - nie sądziłam, że polska literatura może być aż tak dobra i napisana w tak rewelacyjnym stylu!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!