Wynalazca szczęścia - jeszcze nie znajdziecie jej na półkach księgarni, wątpliwe nawet, abyście zobaczyli ją w zapowiedziach. To wszystko za jakiś czas, ale już dzisiaj powiem Wam, czy warto zawracać sobie nią głowę.
Novae Res nie życzy sobie publikowania opisu przed ukazaniem się w zapowiedziach, nie wiem czy to samo tyczy się mojego autorskiego opisu, ponieważ nie dostałam odpowiedzi na mojego maila, ale wolę nie ryzykować, natomiast, aby dać Wam choć zarys fabuły powiem trochę nie składnie, niedokładnie, może chaotycznie: lektura filozoficzna, gdzie poruszane są bardzo niecodzienne pytania, ale z perspektywy dziecka. Może nie wiele Wam to powie, ale zawsze. Może nie ukazuje istoty tej powieści. Od razu zaznaczam, że z nieznanych mi powodów trudni napisać mi tą recenzję, więc nie czepiajcie się :D
Pierwsze co wywarło na mnie duże wrażenie to sposób przedstawienia umysłu dziecka. Myślicie, że dzieci nic nie wiedzą? Przeciwnie, widzą i słyszą więcej niż wszystkim się wydaje. Ta powieść ukazuje rozumowanie filozofa, który wie.Wie mimo, że jest dzieckiem. Powieść ta porusza bardzo trudne tematy, nurtujące ludzkość od zarania dziejów. Gdzieś tam głęboko w głowie kołatała mi się myśl, że nie dam rady z tą książką. Na pierwszy rzut oka, jest przecież niesamowicie nudna, ale z jakiegoś powodu skusiłam się na nią.
Zaskoczyło mnie, że czytałam tę książkę z autentyczną przyjemnością. Autor lawiruje na granicy trudnych tematów, a tym, aby nie zasnąć po kilku stronach. Czyta się lekko, ale nie pomyślcie, że całość jest lekka. O nie. To powieść trudna, ale i dobra, z początku nie wiedziałam jak ją ugryźć, a w pewnych momentach byłam naprawdę znudzona. Nie cały czas, aczkolwiek nie mogę pominąć tego faktu.
Z racji, że otrzymałam egzemplarz przedpremierowy przed korektą, powinnam coś napomknąć na temat okładki czy błędów w treści, których praktycznie nie ma. Na temat okładki powiem tylko tyle, że nie za bardzo mi się podoba, ale nie wiem jak to będzie wyglądało po premierze. Nie pokażę Wam okładki, ponieważ wydawnictwo nie życzy sobie tego przez ukazaniem się książki w zapowiedziach, to samo tyczy się opisu, ale sam wydrukowany tytuł w środku chyba mogę pokazać.
Ta książka nie jest bez wad. Jest pouczająca. Nie zawsze czyta się ją z przyjemnością. Z reguły. Mimo wszystko, podobała mi się i mogę ją polecić, aczkolwiek nie spodoba się każdemu. Jest to ciekawie ukazany trudny temat, pozbawiony irytującego, bezsensownego bełkotu.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res
Ciekawy tytuł :)
OdpowiedzUsuńJak tajemniczo to wszystko brzmi. Jestem zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego warto się skusić? :)
UsuńTajemniczo to opisałaś, ale i tak jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że jednak jakoś to wyszło :)
UsuńNa początek dostaniesz ode mnie po uszach za "nie składnie" i "nie wiele". A tak to bardzo fajna recenzja. Sama pracuję od czasu do czasu z dzieciakami, więc książkę chętnie bym przeczytała ;) Szkoda tylko, że autor jest tak restrykcyjny odnośnie przedwczesnego opisywania fabuły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zasypana Książkami
Dzięki za małą reprymendę :) A co do opisu: to nie autor, a wydawnictwo tak sobie zastrzegło. Dostałam dziś odpowiedź na mój email tego dotyczący i chodzi o to, że opis z tyłu okładki może się zmienić przed premierą :)
UsuńHm czasami warto przeczytać coś takiego, ja lubię robić sobie takie odskocznie od typowych powieści. Mam nadzieję, że książka będzie intrygująca tak samo jak twoja mini recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mini recenzja to chyba nie zarzut? Moje motto to krótko i na temat, więc...
UsuńCieszę się, że moja recenzja jest interesująca, staram się mimo, że jestem stosunkowo nowa w blogosferze :)
Lubię tajemnice, taka przedpremierowa recenzja tylko podsyca ciekawość! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że wzbudziłam czyjąś ciekawość :)
Usuń