Byłam bardzo ciekawa tej książki. Nie wiedziałam jak to będzie wyglądało, choć miałam ogólny zarys. Nie wiem też jak mogłabym zrecenzować "Moje okładki", więc postaram się przybliżyć Wam istotę tego albumu.
Okładka - wow! Obwoluta - podwójne wow! Po obejrzeniu okładek Krajewskiego począwszy od 1962 roku do dziś, ta zdobiąca "Moje okładki" jest chyba najlepsza. Oprawa graficzna to mistrzostwo świata, oczywiście zaprojektowana przez Andrzeja Krajewskiego, którego plakaty i okładki znajdują się na kartach tego albumu, który powstał pod redakcją Tytusa Klepacza. Nazwisko Krajewskiego coś mi mówi,ale kojarzę je raczej z pisarzem o tym samym nazwisku, a innym imieniu.
Raczej nie przykładam wagi do twórców okładek, tylko wyników ich pracy. Zachwycam się okładkami, ale nie umiejętnościami autorów, a to błąd. W albumie znajduje się kilkadziesiąt okładek i plakatów, choć tych pierwszych jest więcej, to te drugie są zdecydowanie lepsze wizualnie. Szczerze mówiąc nie czytałam żadnej z przedstawionych książek Kiedy patrzę na te projekty - nie podobają mi się, ani nie zdobią ciekawych powieści. Jest wiele okładek i zaledwie kilka plakatów (które jak sam Krajewski mówi, woli projektować) czego żałuję, bo jak już wspomniałam są one dużo lepsze, podobają mi się równie jak okładka wyżej wspomnianej książki.
Muszę jeszcze zwrócić uwagę na bardzo ważną kwestię. Na kilku pierwszych stronach jest parę słów o Krajewskim, jego twórczości, coś na kształt małej biografii itp. Może nie byłoby w tym nic dziwnego i nadzwyczajnego, gdyby po wersji polskiej wszystko nie było przetłumaczone na angielski - może więc być to też forma poćwiczenia czytania w tym języku. Oprócz polskich skanów okładek, na których widoczny jest tytuł i autor pod spodem ten sam tytuł przetłumaczony jest na angielski. Zatem w razie wydania za granicą w krajach anglojęzycznych tłumacz nie będzie miał wielkiego problemu.
"Moje okładki to ślicznie wydany, bardzo ciekawy album, przybliżający nam osobę Andrzeja Krajewskiego i uświadamiający czym i jak ważna jest praca tego rodzaju - tak niedoceniana, której efekty podziwiam na półkach księgarń i nie tylko.
6/10
Paczka jeszcze zamknięta:
Otwieramy:
Co tam mamy?
Takie oto cudeńko!:
Okładka i obwoluta w całej okazałości:
Oraz kilka przykładów zawartości:
Za książkę dziękuję:
Otwieranie paczek to najprzyjemniejsza część, hihi ;) pozycją raczej zainteresowana nie jestem, mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo, końca świata nie będzie, jeśli pominiesz tę pozycję :)
UsuńJa również uwielbiam otwierać nowe paczki :) zawsze zwlekam kilka minut, żeby przedłużyć to przyjemne zajęcie :) A książkę chętnie bym poznała. Przynajmniej przeglądnęła :)
OdpowiedzUsuńOoooj tak! Paczki <3 A książka właśnie tylko do przeglądnięcia, do niczego więcej się właściwie nie nadaje :)
UsuńKsiążka .. hm raczej nie dla mnie. Szczerze mówiąc nie ogarniam o co chodzi. ;)
OdpowiedzUsuńAle otwieranie paczek <33
recenzje-sophie.blogspot.com
Raczej nie mam w planach tego tytułu... ;) Tak, kocham dostawać paczki lub jeszcze bardziej listy, czy pocztówki. Wielka radość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Otwieranie paczek książkowych to mega przyjemność.
OdpowiedzUsuńChyba dość fajny pomysł z tym albumem :)
Pomysł dobry, ale lepiej byłby chyba zająć się osobą kogoś innego :)
OdpowiedzUsuń