Pierwsze co nasunęło mi się na myśl to skojarzenie z "Pięćdziesiąt twarzy Greya". "Collide" to nie erotyk, choć występują w nim takie sceny, chodzi raczej o to, że jest dziewczyna. I zakochuje się w milionerze, biznesmenie, który ma własną, świetnie prosperującą firmę. Co ciekawe, w Greyu główna bohaterka zastępuje przyjaciółkę w wywiadzie i tak spotyka Kristiana. W "Collide" Emily zastępuje chłopaka roznoszącego jedzenie i tak spotyka Gavina. Przypadek? Nie sądzę.
Emily po śmierci matki przenosi się ze wsi do Nowego Yorku, gdzie mieszka jej chłopak Dillon, którego bardzo kocha, ale decyduje się na razie zamieszkać u przyjaciółki. Mieszkając dużo bliżej chłopaka, Emily miała nadzieję na więcej czasu spędzanego razem - tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Dillon powoli odkrywa także swoją prawdziwą twarz, czyli jakim jest gnojkiem i dupkiem. Pewnego dnia Emily zastępuje w restauracji gdzie jest kelnerką chłopaka, który roznosi jedzenie. Zamawiającym okazuje się bogaty i nieziemsko seksowny Gavin. Co teraz?
Nie sposób z miejsca nie odnieść wrażenia, że jest to lektura niebywale płytka i oklepana. Jeżeli właśnie tak pomyśleliście - brawo, trafiliście. Książka inspirowana odmóżdżającymi bestsellerami nie mogła być inna. To musiało się źle skończyć. Niby tak, ale czy na pewno?
O tak, zdecydowanie. Nie wiem nawet co mogę powiedzieć. To było takie płytkie jak brodzik i tak oklepane jak "Zmierzch". Albo jeszcze gorzej. Mogę powiedzieć coś dobrego o tej książce. O ile pierwsza część była męczarnią i głupotą to w drugiej zaczęło się coś dziać. To tyle. Działo się, choć nie było to porywające, nie było wypieków, ot, problemy miłosne jakimi napakowana jest ta książka, a do Emily zaczęło coś docierać. Przez kilka pięknych stron. A później znowu stała się tak bardzo wkurzająca.
O ile bohaterowie byli wykreowanie przeciętnie, na tyle poprawnie bym nie miała większych zarzutów, to Emily zabijała wszystko. Głupia. No nie mogę tego inaczej nazwać, nie rzucając przekleństwami. Była głupia jak but z lewej nogi. I tak naiwna, że to aż niebywałe. Do cholery, jak można być tak naiwną? Ludzie, powiadam Wam, bardziej się już nie da. Poznałam w swoim życiu już wiele strasznych postaci. Ale Emily pobiła wszystkich na głowę. Przy tym "Zmierzch" to niezwykle ambitna lektura, bo przynajmniej przekazuje, że miłość zwycięża wszystko. Durna, infantylna Emily. Mam ochotę rzucać tą książką, spalić ją, wyrzucić, podrzeć - byle ukryć przed ludzkością. Nie mam pojęcia, jak ktoś mógł coś takiego napisać. A tym bardziej wydać.
Jest jeszcze ten trójką miłosny. Dillon <--------> Emily <------> Gavin. Z tej parki grającej główną rolę znośny jest jedynie Gavin, reszta to jakaś porażka. Nie dosyć, że to wszytko było już tysiące razy, to jeszcze jest powielane. I nie jest uznawane za dublet. Nie, dziękuję. Trzy razy nie.
Nic więcej nie będę dodawać - szkoda na to czasu mojego i Waszego. Omijajcie tę książkę szerokim łukiem. Inaczej Emily Was dopadnie i nie daj Boże zarazi swoją infantylnością i głupotą.
Źródło |
Za książkę dziękuję wydawnictwu Akurat
Współczuję z całego serca, że musiałaś przez to przebrnąć. Ale czasem tak jest, że dobrze jest coś przeczytać, aby później móc ostrzec przed sięganiem po głupstwo. Jak piszesz: trzy razy nie.
OdpowiedzUsuńNo, to jest jakiś plus :D
UsuńZdecydowanie nie mam zamiaru czytać tej książki ;)
OdpowiedzUsuńZrezygnowałam z tej lektury z braku czasu. Wspólne elementy z trylogią E. L. James mnie nie dziwią. Dzisiaj będę pisała o podobnej książce.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę wypatrywać postu ^^
UsuńW ogóle nie miałam ochoty sięgać po tę powieść, Twoja recenzja utwierdziła mnie tylko w tym przekonaniu! Cóż współczuję, że straciłaś cenny czas ;) Pozdrawiam i życzę zaczytanych wakacji!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńHmm, a wydawała się być fajna :D
OdpowiedzUsuńPewnie nie sięgnę po nią... :)
Slusznie ;) Lepiej poczytaj coś innego :)
UsuńA mnie się podobała! O niebo lepsza od Greya.
OdpowiedzUsuńLepsza czy gorsza - nie czytalam Greya, to też się nie wypowiem Zauważylam po prostu podobieństwa w fabule - Boże broń, nie porównuję ich. Cieszę się, że Xi się podobala - przynajmniej nie stracilaś czasu :)
UsuńA miałam ją kupić. :D I teraz jestem rozdarta. Ale skoro mieszanka Greya i Zmierzchu, to chyba jednak podziękuję. Albo może? Ugh! Nie wiem.
OdpowiedzUsuńDecyzja należy do Ciebie :) Moje zdanie znasz ;)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńWłaśnie Cię otagowałam :D Więcej informacji: http://niczymszeherezada.blogspot.com/2015/07/the-summer-reader-book-tag.html
Ooo, dziękuję! Chętnie odpowiem!
UsuńChyba bardziej nie mogłaś nie zniechęcić do tej książki. Jednak z drugiej strony jestem nią zaciekawiona. Zadaję sobie pytanie co robi Emily, że jest aż tak naiwna. I w ogóle co się tam dzieje? To straszne. Jak będę chciała kiedyś się troszkę poodmóżdżać to na pewno przeczytam tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com
Ah, korci mnie, żeby Ci wszystko wyjaśnić :D
UsuńNie krępuj się ;p
UsuńBuu, a ja właśnie wygrałam tę książkę w konkursie i liczyłam na to, że będzie dobra. No nic, i tak przeczytam. Porównamy opinie:)
OdpowiedzUsuń