poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Podsumowanie, stosik i plany - 22 razy dużo stron daje owocny sierpień

Lipiec był wyśmienity, a w sierpniu udało mi się pobić spektakularny wynik z pierwszego miesiąca wakacji. Tym razem jest to 22 pozycje, czyli o trzy więcej niż poprzednio. Jestem naprawdę zadowolona. Oprócz książek na blogu zaszła pewna zmiana, a mianowicie wprowadziłam nowy cykl - Recenzyjki. Są to kilku zdaniowe opinie o książkach, aby powiedzieć coś o każdej, ale zrobić to w miarę szybko i zwięźle. Ponadto przeprowadziłam dwa wywiady; z Ewą Nowak dla Papierowego Psa oraz z Tomaszem Wojciechowskim na wyłączność dla mojego bloga, choć zastanawiam się czy nie opublikować go równocześnie na stronie Redakcji Essentia, ale mniejsza z tym. Teraz przedstawiam Wam powieści, które zdobyłam, przeczytałam w sierpniu i będę czytać we wrześniu.

Czytałam:

Chłopcy - Jakub Ćwiek - dawno temu w Empiku
Parabellum. Horyzont zdarzeń - Remigiusz Mróz - kupione na bonito.pl
Czerwona królowa - Victoria Aveyard - prezent
Pretty Little Liars - Sara Shepard: |Kupione w Empiku. Kiedyś czytałam 1 część teraz za namową przyjaciółki kolejną, a potem przepadłam i trzy razy byłam w Empiku w ciągu kilku dni
2. Bez skazy
3.Doskonałe
4.Niewiarygodne

Girl Online - Zoe Sugg - kiedyś w Biedronce
Starter - Lisa Price - kiedyś razem z Girl Online w Biedronce
Amulet. Łowcy potworów - Karolina Cielas - recenzencki od Novae Res
Pierwsze koty - Ewa Nowak - przedpremierowy recenzencki od Papierowego Psa
Wilcza księżniczka - Constable Cathryn - kiedyś w Biedronce
Byliśmy łgarzami - E. Lockhart - kiedyś w Empiku
Zakon mimów - Samantha Shannon - kiedyś w Empiku

Profesor Wilczur - Tadeusz Dołęgi Mostkowicz - recenzencki od wydawnictwa MG
Czerowne i czarne - Stendhal - recenzencki od wydawnictwa MG
Wielki Gatsby - F. Scott Fitzgerald - w Empiku
Podróż do wnętrza ziemi - Juliusz Verne - kiedyś w Empiku

Zdobyłam, ale jeszcze nie czytałam:

Stalowe szczury. Chwała - Michał Gołkowski - recenzencki od wydawnictwa Fabryka słów
Biorę sobie ciebie - Claire Kendal - papierowa wersja od Prószyński i S-ka
Na krawędzi widelca. Spowiedź bulimiczki - Natalia Krzesłowska - recenzencki od Redakcji Essentia
Arisjański fiolet - Pola Pane - recenzencki od autorki
Marcel Proust - Uwięziona - recenzencki od wydawnictwa MG
Wrzawa śmiertelnych - Eric S. Nylund - promocja w Matrasie. Z 49.90 na 14.70
Reguła Mroku - Gulio Leoni - recenzencki od wydawnictwa Kefas

Będę czytać na 100% we Wrześniu:

Uwięziona - Proust - od MG
Arijański fiolet - Pola Pane - od autorki
Reguła mroku - Leoni - od Kefas
Oczywiście mam nadzieję przeczytać więcej, ale te trzy pozycje są pewne :)

Jestem dość zadowolona, gdyż w tym miesiącu kupiłam tylko 6 powieści co jest u mnie wyczynem :D Reszta się nie liczy, bo to recenzenckie od wydawnictw :) Sierpień był dobrym miesiącem. Wrzesień może być bardzo zły, ale może nie będzie tak tragicznie.







środa, 26 sierpnia 2015

Recenzyjki: Byliśmy łgarzami, Czerwona królowa, Czerwone gardło i Kapitan na statku

 Jednogłośnie stwierdziliście, że to może być dobry pomysł. Dajcie znać co sądzicie o tym cyklu i czy jest sens kontynuować :)
Recenzyjki to cykl postów, w których recenzuję kilka książek na raz. Są to opinie ujęte w kilku zdaniach bez zbędnego wdawania się w szczegóły.



Byliśmy łgarzami
Ta rodzina jest zawsze piękna, uśmiechnięta i bogata, nawet jeśli w rzeczywistości nie jest. Wszyscy w czasie wakacji zjeżdżają się na prywatną wyspę. Wszystko jest prawie idealne, aż zdarza się wypadek. Teraz już nic nie będzie takie samo, a przeszłość będzie przerażać.

O tej książce krążą dość nieprzychylne opinie, więc postanowiłam zobaczyć jak to z nią jest. -50% w Empiku i już nie trzeba było mnie przekonywać. Początek był bardzo obiecujący, miałam nadzieję, że z czasem się rozkręci. Nie, było tak samo. Mimo wszystko dobrze mi się ją czytało i nie była szczególnie nudna. Fabuła niekiedy może się wydać nieco chaotyczna, ale wszystko nabiera sensu wraz z zakończeniem. Styl pisania autorki przypadł mi do gustu, a tajemnica jaką odkrywamy na końcu, była niezłym szokiem. Nie zajmie ważnego miejsca w mojej pamięci, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. 7/10



Kapitan na statku
Historia oparta na faktach. Piraci wkraczają na statek kierowany przez kapitana Phillipsa. Biorą go jako zakładnika.

Tą książkę czytało mi się ciężko. Niekiedy nudziłam się, ale nie było to dominujące uczucie. Styl nie przemawia do mnie. Fabuła oparta jest na faktach, a mimo to jak z najlepszego thrillera. Nie oglądałam jeszcze filmu, ale jeśli byłby dobrze zrealizowany, perełka kina akcji jak nic. Przeczytałam ją w ciągu pobytu na plaży i jednego wieczoru, więc nawet jeśli byłaby kompletnie do bani sam fakt, że czytałam ją na plaży sprawi, że moja ocena automatycznie będzie wyższa,  gdyż przyjemność z czytania jest podwójna. 5/10



Czerwona królowa
Społeczeństwo podzielone jest na Czerwoną warstwę roboczą i Srebrnych, bogatych rządzących arystokratów z nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Pewnego dnia, jedna z Czerwonych zdradza umiejętności, których nie powinna mieć.

Na początku nie byłam przekonana, zapowiadała się raczej kiepsko. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach wszystko się zmieniło i wypieki na twarzy nie schodziły mi z twarzy. Jestem bardzo, bardzo, bardzo ciekawa następnej części, która premierę będzie miała już za kilka miesięcy. Mam wydanie w twardej oprawie i jest po prostu BOSKIE <3 8/10



Czerwone gardło
Harry Hole ponownie ma do rozwiązania zagadkę. Tym razem jest ona o tyle trudniejsza, że jej początek miał miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej.

Wiele słyszałam o Jo Nesbo i to z reguły pozytywne rzeczy. Kupiłam tę książkę pod wpływem impulsu. Szkoda, bo wyrzuciłam pieniądze w błoto. Styl jest nie do zniesienia jak dla mnie. Fabuła rozkręca się makabrycznie powoli i dopiero grubo po połowie zaczyna dziać się coś godnego uwagi. Przyznaję, czuć profesjonalizm, ale to nie moja bajka. Harry Hole jest barwną postacią i polubiłam go, ale nawet on nie ratuje całości. Gdyby tylko o mnie chodziło już nigdy nie tknęłabym nic tego autora, ale (nie)stety na urodziny dostałam dwie jego grubaśnie tomiszcza i będę musiała przez nie przebrnąć. Zabieram się do tego od początku wakacji, a że nadal tego nie zrobiłam, zapewne nie zmieni się to w najbliższym czasie, ale w końcu muszę je zmęczyć. Czego się nie robi dla ważnych osób :) 2/10


 Jeśli chcecie poznać szerszą opinię o którejś książce - piszcie, a być może pojawi się dłuższa wersja :)


wtorek, 25 sierpnia 2015

Recenzyjki. Wait... What?!

Przeglądając kolejną przydługą recenzję wpadłam na pewien pomysł. Po co niepotrzebnie się rozpisywać, jeśli można swoją opinię ująć w dwóch, trzech zdaniach? Dodatkowo pozwoli mi to na powiedzeniu czegoś o każdej książce jaką przeczytam, gdyż niewiele z nich recenzuję, a niektórzy być może chcieliby się dowiedzieć co sądzę o danej książce. Nie oznacza to, że dłuższe recenzje zostaną wyeliminowane. Jeśli będę o jakiejś powieści chciała powiedzieć coś więcej lub Wy będziecie chcieli przeczytać o niej coś jeszcze, pojawi się rozszerzona wersja. Ten cykl nie obejmuje egzemplarzy recenzenckich. Wiadomo, że jestem zobowiązana do dokładnego przeanalizowania wielu czynników i co najważniejsze uzasadnienia mojej oceny. Może się też zdarzyć, że książkę, którą kiedyś dostałam do recenzji i opublikowałam na blogu opinię przeczytam jeszcze raz, a moje odczucia się zmienią się. W takim wypadku najpewniej nie będę się rozpisywać, gdyż pierwsze wrażenia opisałam dokładniej.
Podsumowując:
Recenzyjki to cykl postów, w których recenzuję kilka książek na raz. Są to opinie ujęte w kilku zdaniach bez zbędnego wdawania się w szczegóły.

piątek, 21 sierpnia 2015

50 twarzy Juliana Sorela, czyli "Czerwone i czarne" - Stendhal



Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym klasykiem, odświeżonym przez wydawnictwo MG. Jak zawsze wydanie woła Czytelnika. Mój ulubiony papier i czcionka dodają uroku nawet najgorszej powieści. Być może to dlatego decyduję się recenzować klasyki literatury. Z reguły wychodzi mi to na dobre, bo klasykę trzeba znać i okazuje się nie taka straszna. Oczywiście są wyjątki, czyli książki, przez które nie sposób przebrnąć.

środa, 19 sierpnia 2015

Profesor Wilczur - Tadeusz Dołega-Mostkowicz



Recenzja zawiera spojlery do pierwszej części, czyli Znachora. Jeśli czytałeś tę książkę lub oglądałeś ekranizację, bez problemu możesz czytać dalej.

Recenzowałam pierwszą część, tj. Znachora w marcu tego roku, kiedy wydawnictwo MG w swoim cyklu wznawiania klasyków, postanowili odświeżyć także powieść Tadeusza Dołęgi-Mostkowicza. Kilka dni wcześniej ktoś polecał mi tę pozycję, więc skusiłam się na nią. Jak wynika z mojej recenzji, do której link podaję TUTAJ podobała mi się, nawet bardzo. Jak to było z kontynuacją?

Rafał Wilczur po odzyskaniu pamięci, przenosi się znowu do Warszawy. Wraca do swojej kliniki, ale zawistni ludzie próbują go z niej wygryźć. W wyniku nieszczęśliwego wypadku, Wilczur zostaje oskarżony o spowodowanie śmierci pacjenta i zmuszony do zapłacenia wysokiego odszkodowania. Po tym wraca na wieś, a u boku ma młodą lekarkę, Łucję, która niewątpliwie żywi do niego jakieś uczucia. Ale czy związek w wieku Wilczura ma rację bytu, zwłaszcza z tak młodą kobietą? Czy profesor odzyska poważanie? Zjedna sobie wrogów? Jakie perypetie czekają jego i Łucję na wsi? Czy wróci do Warszawy?

W przeciwieństwie do mojego pierwszego spotkania z tym autorem, kiedy styl nie przeszkadzał mi i przypadł do gustu, tym razem nie mogłam się wpasować i szło mi to z początku opornie. Potem już się przyzwyczaiłam i mogłam czerpać całkowitą przyjemność z czytania. Przyznam, że nie tak widziałam przyszłość Rafała Wilczura, który po wielkim powrocie powinien znaleźć żonę i żyć niedaleko odnalezionej kochającej córki i zięcia oraz znowu zbijać duże pieniądze na swojej pracy, bo nie można zaprzeczyć, że ma fach w rękach. Czytałam ją dość długo, ale w końcu myślę, że jest niezła. Nie wybitna, ale dobra. Zdecydowanie gorsza niż pierwsza część, ale nie znacznie.

Nie mam tej powieści nic do zarzucenia. To że nie jest tak dobra jak pierwsza część, nie znaczy, że sama książka jest kiepska. Co ważniejsze dotyczące głównego bohatera wspomniałam już przy okazji opinii o pierwszej części, więc jeśli nie czytaliście jej, to zapraszam, ponieważ wiele co się tyczy Znachora jest kontynuowane w Profesorze Wilczurze. W tej powieści pojawiają się nowi bohaterowie, a kilku, których już znamy powierzchownie, poznamy bliżej. Jest to o tyle ciekawe, że wyraźnie widać, jak pozory mylą. Subiektywnym minusem są dwie rzeczy, a mianowicie postać Łucji, która mnie irytowała oraz zakończenie, przez które czuję niezdrowy niedosyt.

Profesor Wilczur mnie nie powalił. Jest nieco gorszy od poprzednika i jednocześnie dłuższa. Już tradycyjnie, gdyż mówię o tym zawsze przy książkach wydawnictwa MG, wydanie jest prześliczne i co najważniejsze, pasujące do pierwszej części. Ogólnie okładki obu tomów przypadły mi do gustu nie wspominając po raz enty o moim ulubionym papierze i czcionce. Mimo wszystko sądzę, że warto było przeczytać tę powieść i nie zraziła mnie do kolejnych pozycji tego autora. Jedna z nich już nawet czeka na półce :)




Za książkę dziękuję wydawnictwu:

czwartek, 13 sierpnia 2015

Łzy, miłość, cierpienie, przyjaźń i śmierć, czyli Galop`44 - Monika Kowaleczko-Szumowska

Witajcie, moi drodzy. Może obiło się Wam o uszy, że rozpoczęłam współpracę z redakcją Papierowy Pies. Co tam robię? Piszę recenzje, newsy, a niedługo może coś jeszcze. Postanowiłam, że tym razem podzielę się z Wami moją recenzją, napisaną dla Papierowego Psa, od którego dostałam Galop `44. Mogłabym tylko wkleić link, co zrobię TUTAJ, żebyście mogli zobaczyć jak to wygląda na stronie. Oprócz tego pozwolę sobie wkleić cały tekst. Jest to dosłowne kopiuj-wklej. Ponadto stwierdziłam, że stworzę zakładkę, gdzie umieszczę wszystkie linki do moich tekstów opublikowanych na stronie redakcji Papierowy Pies. Możecie ją zobaczyć u góry, w pasie zakładek :) Teraz zapraszam na recenzję:
Czytać Galop`44 skończyłam dokładnie cztery godziny temu, w południe, pierwszego sierpnia dwa tysiące piętnastego roku. Kiedy piszę te słowa, mija właśnie rocznica godziny W. Dokładnie siedemdziesiąt jeden lat i jedną minutę temu wybuchło Powstanie Warszawskie. Gdyby ci wszyscy ludzie tylko wiedzieli...
Monika Kowaleczko-Szumowska to tłumaczka książek dla dzieci oraz literatury popularnonaukowej i co najważniejsze materiałów dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Właśnie ta posada zainspirowała ją do stworzenia jej debiutanckiej książki. Prywatnie lubi żeglować, jeździć na nartach i zajmować się ogrodem. Mieszka w Warszawie i jest matką czwórki dzieci.
Galop `44 składa się ze zdarzeń, które nie są fikcją, a autorka nie wymyśliła ich sama. Wiele osób i wydarzeń pozyskała z Archiwum Historii Mówionej, część usłyszała bezpośrednio od ocalałych powstańców. Dzięki temu książka zahacza o takie gatunki jak literatura historyczna czy faktu.
Wojtek to siedemnastoletni, zamknięty w sobie chłopak. Mikołaj to trzynastolatek, nieprzewidywalny i zawsze uśmiechnięty. Są jak ogień i woda, ich starcie w skrajnych przypadkach może doprowadzić do wybuchu. Są też braćmi. Niezbyt do siebie przywiązanymi. Kiedy ich rodzice wyjeżdżają na kilka dni, chłopcy zostają sami. Wojtek dostał polecenie, by w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, które właśnie wypadało, zabrał młodszego brata do Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie całą rodziną zwykli chodzić, co roku. Bracia rozdzielają się, kiedy tylko docierają na miejsce. Mikołaj zaciekawiony zwiedza meandry muzeum, a Wojtek siedzi na widowni niewielkiego kina i ogląda po raz enty autentyczną kronikę. Właśnie wtedy na ekranie zauważa dziwnie znajomą bluzę. Kiedy przypatruje się dokładniej twarzy chłopca, nie może uwierzyć. Przecież to Mikołaj! Wojtek nie ma wyjścia - musi iść do Warszawy ogarniętej Powstaniem i sprowadzić brata do domu. Czy bracia przeżyją i czy wrócą do swoich czasów? Jaką w tym rolę odgrywa tajemniczy Dziadunio? Kto jeszcze będzie musiał umrzeć?
Przede wszystkim książka jest o wojnie. O tym, jak wszystkiego brakowało, jak ludzie ginęli, przeciskali się przez ohydne kanały, ciężko pracowali, by przeżyć. Jak niezdolni uciekać musieli zginąć. Męstwo, honor, a przede wszystkim patriotyzm. Choć było ciężko, choć przegrywali, umierały tysiące, rannych była niezliczona ilość, a księży traktowało się z największą okrutnością, od małych dzieci do staruszków nikt się nie poddawał. Życie wielu z nich zaczęło się i skończyło w wojnie. Zginęli jak bohaterowie, choć o tysiącach nikt nie słyszał. Poza tym mamy tutaj dwa, być może trzy rodzaje miłości. Braterska - którą odkrywają powoli, do drugiej osoby z zupełnie innego świata i do druhów, którzy musieli zginąć i stali się największymi przyjaciółmi. Galop`44 jest po brzegi wypełniony wielką miłością, ogromną przyjaźnią, cierpieniem, trudnymi wyborami i śmiercią. Mamy tu do czynienia także z podróżą w czasie, by zachować pamięć w sercach Polaków.
Książkę, choć jest wstrząsająca, kiedy uświadomimy sobie, że to wszystko po to, byśmy teraz mogli żyć wolni, kiedy zrozumiemy, że żadne słowa nie oddadzą męczeństwa tych wszystkich ludzi, to czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Powiedziałabym nawet, że lekko, choć może to nie najlepsze określenie. Tę powieść chciałam przeczytać od bardzo dawna. Kiedy mi się to w końcu udało, żałuję, że nie wzięłam się za nią już wcześniej. No cóż, lepiej późno niż wcale. Boleję nad tym, że książka ma zaledwie trzysta stron. Być może żadne słowa nie są już potrzebne, ale nie zmienia to faktu, że chętnie przebrnęłabym przez jeszcze kilkaset. Na pewno nie było to moje ostatnie spotkanie z Galopem`44.
Wojna to nie jest coś, o czym myślimy, na co dzień. Z pewnością nie przywiązujemy dużej wagi do poświęcenia naszych rodaków w okresach krucjat. Niektórzy może uczczą, choć rocznice i wtedy trochę o tym pomyślą, a innym nawet przez myśl nie przejdzie, by przejmować się czymś takim. "Przecież stoję w korku - kogo obchodzi, że ktoś zginął nie wiadomo jak dawno, nie moja wina. A ten prostak ma czelność na mnie trąbić!". Smutne, ale prawdziwe. Właśnie dzięki takim książką może się to zmienić. Jeżeli ktoś sądzi, że historia jest nudna - niech sięgnie po Galop`44, a z pewnością zmieni zdanie.
Dawno nie czytałam książki, która wciągnęłaby mnie tak bardzo jak ta. Przeczytałam ją bardzo szybko, jest świetnie napisana. Emocje są wyśmienicie opisane, a kreacja bohaterów wręcz fenomenalna. Nie brakuje również zwrotów akcji - jak to na wojnie. Powieść jest pouczająca i wartościowa. Dodatkowo wplątane są wątki, które przyciągną także nastolatka, który być może odkryje w niej wartości. Jest to jedna z lepszych książek, jakie czytałam od bardzo dawna.
Galop `44 to książka dla wszystkich, począwszy na młodzieży, a na staruszkach skończywszy. Pamiętajmy, że niektóre fragmenty są nieco brutalne, więc nie nadają się dla dzieci. Książka nie ukazuje Powstania Warszawskiego w całym swym okrucieństwie, gdyż była pisana z myślą o młodzieży. Może to i lepiej, ponieważ dzięki temu zyskała większe grono odbiorców. Polecam ją każdemu z całego serca. Dzięki niej wiem, że Polak, znaczy zwycięstwo.
9/10

niedziela, 9 sierpnia 2015

Ochy, achy i inne jęki, czyli "Łowcy Potworów. Amulet" Karolina Cielas



Gdyby nie fakt, że autorka napisała tę książkę w wieku 13 lat i byłam ciekawa jak to wyszło, zapewne nigdy bym po nią nie sięgnęła. Opis jest oklepany i nie wnosi nic nowego. Do tego p o l k a próbuje stworzyć coś na kształt zagranicznych paranormali, a zazwyczaj nie wychodzi to najlepiej. Jak było tym razem?

Pewnego dnia Rose wybiera się sama do lasu na spacer. Skręca kostkę i nie może się ruszać. Zapada zmrok, nikt jej nie słyszy i nie ma komórki. Dziewczynę znajduje Ryan, który pomaga jej przez następne kilka tygodni. Rose jeszcze nie wie, kim jest Ryan. I kim jest ona sama. Po tym wypadku wokół Rose zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wkrótce dowiaduje się, że będzie uczęszczać do Akademii Magi. Po drodze wpada w kłopoty, poznaje wiele osób, z naciskiem na jedną z nich i musi uratować kilka istnień. Wzloty, upadki, miłość, przyjaźń i... pierścionek?

Fabuła choć nie przesadnie oryginalna, ma w sobie jakąś świeżość i... niepowtarzalność? Jest bardzo autentyczna, dzięki czemu zatapiam się w ten magiczny świat. Nie jest przesadnie króciutka, ani też nie zbyt długa, ale w obliczu wspaniałości tej powieści, żadna ilość stron by mnie nie zadowoliła. Mam ogromną nadzieję, że druga część będzie tak samo dobra, albo nawet lepsza, dłuższa i zostanie szybko wydana, bo nie wiem ile wytrzymam bez dalszego ciągu tej opowieści. Nie mam pojęcia nawet, czy zdołam nakreślić jakąś recenzję. Naprawdę, jest to chyba jedna z najtrudniejszych jakie było dane mi napisać. Dlaczego? Bo chciałabym oddać moje emocje po lekturze tej książki, ale chyba nie znajdę słów na to, jak bardzo mi się podobała i jak koniecznie musicie po nią sięgnąć.

Pierwsze strony to nie było nic szczególnego, ale autorka skutecznie oczarowała mnie swoim stylem pisania. Potem poszło już z górki. Akcja zaczęła się coraz bardziej rozwijać, pojawiało się coraz więcej nowych, tak samo wspaniałych bohaterów. Wiadomo, że najpierw trzeba było nakreślić cały świat przedstawiony i wszystkie reguły panujące w wymiarze, którego kreacji podjęła się Karolina Cielas. Każdy element wypadł znakomicie. Fabuła - bezbłędna, bohaterowie - szał!, styl - lubię, a raczej uwielbiam i to bardzo. Od strony technicznej autorka nie ustrzegła się kilku błędów, których nie mam zamiaru wytykać, gdyż po pierwsze nie są one istotne, a po drugie było ich zaskakująco niewiele. Czyta się niesamowicie szybko, nie można się oderwać mimo szczerych chęci, przeżywa się wszystko wraz z bohaterami. Od początku czułam fizycznie i psychicznie to co działo się na kartach tej powieści, więc kiedy pod koniec miało wydarzenie makabrycznie smutne, rozbiło mnie na tysiące małych kawałeczków. Między innymi dlatego nie mogłam nic napisać o tej powieści przez kilka dni po jej skończeniu, a i teraz nie jest mi łatwo. Nadal siedzi w mojej głowie i chyba zostanie tam naprawdę długo i pomoże przetrwać czas do następnej części. Bo ma ponoć być. Musi, nie ma innej opcji. Zastanawiam się czy nie przeczytać jej jeszcze raz. Pewnie zrobiłabym to od razu po skończeniu, ale mam dużo zaległości. Co mogę jeszcze napisać? Książka jest świetna i naprawdę warto ją przeczytać. Pożarłam w okamgnieniu i nie ma ani trochę dość.

Wychwaliłam tę książkę pod niebiosa, ale niestety nie mogę polecić jej każdemu. Jest od młodzieży, zdecydowanie dla młodzieży i o młodzieży. Nie spodoba się bardzo wymagającym czytelnikom, ani też starszym. Jest przeznaczona dla pewnej grupy wiekowej i dla niej jest świetna. I dobrze. Tak powinno być.

Zobaczyłabym ekranizację, ale lepiej amerykańską niż polską. Wiecie, mnóstwo efektów specjalnych i świetni aktorzy. Chociaż nie jestem pewna czy ktokolwiek odpowiadałby mi pod role postaci występujących w tej książce. No, chyba, że sama układałabym obsadę i to między narodową. I byłabym Rose.

10/10 (tak, wiem, dawno tu nie było czegoś tak wysokiego)




Za książkę dziękuję:

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Podsumowanie lipca 2015, czyli 16 książek

Ten miesiąc był naprawdę owocny czytelniczo. Łącznie przeczytałam aż 16 pozycji. Oprócz tego byłam na tygodniowych wakacjach, kiedy to zwiedziłam kilka miast i kontynuowałam działalność w redakcjach Essentia i Papierowy Pies. Oto stosik:

Wiem, że zdjęcie nie jest zbyt wyraźne, ale poniżej macie te książki podzielone na dwa stosy i pod nimi wszystko opisane i podlinkowane.

Książki, które dostałam do recenzji i przeczytałam:

  1.  W roku skorpiona - od Papierowego Psa RECENZJA
  2. Kroniki Obernewtyn. Obernewtyn. - od Redakcji Essentia RECENZJA
  3. Galop `44 - od Papierowego Psa, a recenzja czeka na opublikowanie
  4. Pieśń Kwarkostwora - od wydawnictwa SQN RECENZJA
  5. Biblioteka pana Lemoncello - od Papierowego Psa RECENZJA
  6. Ten jeden dzień - od Redakcji Essentia RECENZJA
  7. Krwawa Mary - od Redakcji Essentia, a recenzja czeka na opublikowanie
Książki, które sama kupiłam i przeczytałam:
  1. Straszna historia Nathaniela Wolfe`a
  2. Will Grayson, Will Grayson
  3. Feed
  4. Krwawe powroty
  5. Jutro, jutro i znów jutro
  6. Wyspa Kensuke
  7. Kyle XY
  8. Zostań, jeśli kochasz
Ponadto przeczytałam na komórce "Anna we krwi". Z reguły nie czytuję ebooków, a tu proszę - i powiem Wam, że się zakochałam w tej powieści.
 
Jeżeli chcecie poznać wszystkie moje zdobycze lipcowe, zapraszam do obu stosików, które ukazały się u mnie na blogu, w obu podaję również ceny, po których zdobyłam książki:
 Pierwszy
Drugi
Piszcie, jeżeli chcielibyście przeczytać recenzję, którejś książki, a nie jest ona planowana :)

Oczywiście jeżeli chcecie być na bieżąco zapraszam na:

sobota, 1 sierpnia 2015

Gdzie magią wymienia się instalacje, czyli Pieśń Kwarkostora - Jasper Fforde



Z Pieśnią Kwarkostwora wiąże się zabawna historia. Od wydawnictwa SQN zamówiłam ową pozycję do recenzji. Dopiero kiedy do mnie dotarła zorientowałam się, że jest to druga część serii. Wcześniej tego nie zauważyłam, a nie wiedząc czy konieczna jest znajomość pierwszej części, wolałam dmuchać na zimne, by mieć obraz całości. Na szczęście kiedy napisałam do wydawnictwa, zrozumieli mnie i dali więcej czasu na recenzję, abym mogła zdobyć pierwszą część i przeczytać obie. Dzisiaj skończyłam lekturę Pieśni Kwarkostwora i przedstawiam Wam recenzję.


Jennifer Strange ma szesnaście lat i jest znajdą. Zastępuje Wielkiego Zambiniego, podczas jego nieobecności, kierując Kazam. W jej świecie magia nie jest czymś niesamowitym, a czarodzieje muszą zarabiać na życie wykonując różne rzeczy na zlecenie innych ludzi, takie jak np. zmiana instalacji elektrycznej, znalezienie czegoś lub przepowiedzenie jakiego koloru kwiat wyrośnie z danego nasiona. Jennifer ma swoje zwierze, Kwarkostwora, którego wygląd mrozi krew w żyłach, ale w gruncie rzeczy nie jest taki straszny. Pewnego dnia, życie Jennifer diametralnie się zmienia. Musi dokonać wyboru, który odmieni losy świata. Musi zabić Ostatniego Smoka. Jaką podejmie decyzję? Akcja Pieśni Kwarkostwora zaczyna się, kiedy cała sprawa przycicha i wszystko wraca do normy. Jennifer nadal kieruje Kazam i pilnuje zleceń czarodziei. Pewnego dnia poziom energii magicznej znowu wzrasta, a król Snodd IV, który zrozumiał, że kto ma moc ma i władzę, zaczyna knuć z Blixem Zadziwiającym - szefem konkurencyjnej firmy. Jennifer nie pozwoli, aby moc znalazła się w rękach skorumpowanego, żądnego zysku despoty.


Moja opinia na temat Pieśni Kwarkostwora, choć jest pozytywna, jak za chwilę się przekonacie, doznała uszczerbku (podobne jak na temat poprzedniej części) z powodu słów widniejących na okładce pierwszej części serii, Ostatniego Smokobójcy. Mówią one, że jest to świat rodem z Harry`ego Potter`a i odnoszą się do wszystkich części. To, że w świecie wykreowanym przed Fforde`a istnieją czarodzieje to jeszcze nie oznacza, że jest podobny do świata Rowling. Od razu zaznaczam, że jest to kompletnie co innego, a porównywanie tego, to jak nie widzieć różnicy między rozmiarem słonia, a mrówki.

Wiedziałam, że nie będzie to ambitna lektura, zaledwie coś lekkiego na leniwe popołudnie. Właśnie tak było, to bardzo dobrze. Książka jest bardzo zabawna, było nawet kilka momentów, przy których wybuchałam śmiechem i chichotałam przez następne kilka stron.

Jest to książki skierowane ewidentnie do młodszych czytelników, począwszy od dzieci na nastolatkach skończywszy, ale myślę, że i starsi znajdą coś dla siebie. Zadowoli przedstawicieli obu płci, jak i tych pośrodku. UWAGA! Jeśli nie poznaliście pierwszej części, czyli Ostatniego Smokobójcy, nic nie stoi na przeszkodzie by wziąć się za Pieśń Kwarkostwora. Nie ma w niej dużych powiązań i spokojnie można zrozumieć fabułę, nic nie przegapiając i nie mieć dziur w fabule. Istnieją ciekawe przypisy, które tłumaczą to i owo, jeśli nie ma podanego tego w tekście, a czytelnik powinien o tym wiedzieć.


Muszę przyznać, że wyobraźnia Fforda jest godna podziwu. Świetnie wykreował świat oraz sylwetki bohaterów. Każdy z nich jest unikatowy, choć wybija się sama Jennifer i chłopak, Tygrys, który zostaje jej asystentem. Są różne charaktery. Ci dobrzy i źli, oraz mieszanki, które z pozoru wydają się jednymi, a w rzeczywistości są drugimi. Jasper Fforde tworzy niesamowity klimat. Kiedy tylko otwierasz jego książkę, owiewa cię magiczna bryza, a oczyma wyobraźni widać jak wysypuje prosto w twarz złoty pył, który niknie w zderzeniu z policzkami. Lekko i przyjemna napisana. Niezbyt wymagająca, ale mająca w sobie "to coś". Ma kilka wątków, z których niektóre są dość zawiłe, ale przedstawione prosto. Fabuła jest spójna i poukładana.


Wspomnę jeszcze o wydaniu. Minusem jest to, że obie części nie pasują do siebie i nie wyglądają jak seria, jednak osobno są świetne. Oprawa Pieśni Kwarkostwora jest klimatyczna i tajemnicza. Szarość połączona z niebieskim, rysunki rozszarpanej okładki, śliski tytuł i łapa przedzierająca się przez przednią część, ukazując przez poszarpaną dziurę nietypowe obrazy. Aż chce się czytać! Dodatkowo w środku są rysunki kilku bohaterów, oraz kilka ilustracji. Minusem jest czcionka, jaką napisane są tytuły rozdziałów. Choć pasuje tam i ładnie wygląda, to jest nieczytelna. Oczywiście nie jest to duża przeszkoda, gdyż to zaledwie kilka stron.

Ta część jest lepsza od poprzedniej, ma nawet ciekawszy finał. Jak wspomniałam, można ją czytać nie znając pierwszego tomu. Jasper Fforde jest w formie i nadal rozśmiesza do łez i zaskakuje. Polecam obie książki, które dotychczas ukazały się w Kronikach Jennifer Strange i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych części.




Za książkę dziękuję: