niedziela, 18 stycznia 2015

I nie było już nikogo



Dziesięciorgu ludzi zostaje zaproszonych na Wyspę Żołnierzyków jako gości państwa Owen - domniemanych właścicieli wyspy. Właściwie żadne z nich nie wie, czy zna te osoby czy może nie, ale przedstawiają one w swoich listach dowody mogące świadczyć o tym, że rzeczywiście się znają. Kiedy docierają na miejsce, państwa Owen nie zastają, na wyspie jest tylko małżeństwo służących. Wszyscy są zaskoczeni, że przyjechało tyle osób - w dodatku nie znajomych. Już pierwszego dnia zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pierwszy trup, znikające ze stołu figurki i wierszyk - jego zwrotka jest łudząco podobna do sposobu śmierci pierwszego człowieka. Potem jest jeszcze dziwniej, niebezpieczniej i straszniej. Najgorsze jest to, że można się wydostać z tej bezludnej wyspy.




Kilka dni temu recenzowałam klasykę SF - "Planetę Małp". Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym klasykiem, tym razem kryminału. Chyba nie trudno się domyślić o kogo chodzi - Agatha Christie. Z jej dorobku wybrałam jedną z pozycji - "I nie było już nikogo" znaną także jako "Dziesięć murzyniątek". Nie znałam wcześniej tej autorki - choć niejednokrotnie chciałam to zmienić, zawsze znajdowało się coś innego do zakupienia. Tym razem, kiedy odwiedziłam Empik po raz trzeci w ciągu trwającej promocji, pomyślałam, że skoro tyle zaoszczędziłam na pozostałych książkach to nic się nie stanie jeżeli w końcu kupię coś Agathy Christie. Zapewne nawet bym o tym nie pomyślała, gdyby nie to,że dzień wcześniej przyjaciółka radziła mi pod groźbą "focha", żebym koniecznie poznała tę autorkę. Chwyciłam więc pierwszą z brzegu książkę nie czytając uprzednio nawet opisu - i oto jest! Teraz jestem zawiedziona - dlaczego wcześniej nie zaczęłam czytać tej autorki?!

Posiadam nowe wydanie ze zmienionym tytułem i zmienionymi paroma istotnymi szczegółami - o tym muszę napomknąć już na wstępie, ponieważ najbardziej mnie to drażni. Zapytałam mojej przyjaciółki, dlaczego wcześniejszy tytuł jest taki, a nie inny, przecież wierszyk jak i nazwa wyspy mają w sobie żołnierzyków, a nie murzyniątek. Wtedy doszłyśmy do wniosku, że:

a) nazwa wyspy została zmieniona

b) wierszyk też jest inny, choć nie całkowicie

Jak dla mnie wersja, którą ja mam jest lepsza, ale kto co lubi.

Bohaterów poznajemy kiedy siedzą w pociągu zmierzającym na Wyspę Żołnierzyków, a raczej do portu, gdzie ma ich zabrać łódź. Każdy z nich ma swoje przemyślenia na temat gospodarzy oraz celu ich wizyty. Każdego poznajemy już dosyć dobrze, po stosunkowo krótkich monologach wewnętrznych. W opisie fabuły,aby nie przedłużać nie wspomniałam, że każdy z dziesiątki na wyspie - włączając w to dwoje służących - ginie po kolei zgodnie ze sposobami w wierszyku. Na początku bohaterowie myślą, że to pan Owen stoi za wszystkimi morderstwami, ale po dokładnym przeszukaniu nie wielkiej wyspy i domu nikogo nie znajdują. Staje się jasne, że zabójcą jest jeden z nich. Przyznam, że nigdy w życiu nie spodziewałabym się takiego rozwiązania. Przecież nuż wykluczyłąm tę postać z kręgu podejrzanych,a tu co? Pudło. Autorka tak snuje opowieść, aby niczego nie być pewnym do końca, zakończenie było nie małym zaskoczeniem, sprawia, że czyta się z zapartym tchem nie mogąc się oderwać, aż do końca przyprawiając to odrobiną obawy u Czytelnika. Christie doskonale buduje napięcie. Jej bohaterowie są żywi, barwni i ciekawi. Na tyle postaci, gdzie można było się solidnie pogubić w tylu cechach na raz i w jednym miejscu, każdy był inny. Może nie zżyłam się z żadną postacią, ale w kryminale nie byłoby to też tak na miejscu jak przy powieściach innego gatunku. Poza tym nie było ku temu okazji; wiadomo, że zaraz zginie, a i narracja prowadzona jest na przemian z perspektywy każdego z bohaterów. Choć powiem szczerze, że całość odwraca uwagę od bohaterów - i ta całość bardzo mi się podoba.

Powieść nie jest przydługa, bo nie oszukujmy się, że wiele kryminałów przez pół książki przypomina powieść obyczajową, a pomiędzy czymś ciekawym mijają cenne strony - tutaj wszystko było wykorzystane co do słowa. Każdy wyraz był po coś, był cenny dla fabuły i ogólnie całości. Nie nudziłam się ani przed chwilę.

Jeżeli poznać rozwiązanie zagadki, to tylko przywiązując wagę do szczegółów - chociaż zapewne i tak będziesz pewny, że od początku wiesz kto zabija, a na koniec i tak docenisz przebiegłość autorki. Tak właściwie, to nawet główni bohaterowie nie dowiedzieli się kto popełnia zabójstwa.

Bardzo polecam, nie tylko miłośnikom kryminału. Dreszczyk emocji gwarantowany, a może uda ci się trafić z rozwiązaniem? Nie licz, że jakoś do tego dojdziesz w ciągu fabuły - na początku wybierz jedną postać i obstawiaj tę osobę do samego końca, bez względu na to co się stanie - w przeciwnym wypadku Twoje szanse są niższe niż zero i zapewniam Cię, że tak właśnie jest. Na pewno niebawem przeczytam kolejną powieść tej autorki - Teraz już obowiązkowo!

11 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu Twojego opisu czuje że to może być coś dla mnie, lubię zagadki i głowienie się o co chodzi a na końcu i tak zaskoczyć się. Wiele słyszałam o tej autorce ale nigdy nie sięgnęłam po jej książkę, może to być przełom.
    Pozdrawiam Aga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli ja w końcu po nią sięgnęłam - Ty też musisz!

      Usuń
  2. Była to pierwsza książka Christie, jaką czytałam i mam do niej straszny sentyment. Świetnie prowadzona akcja i intryga dopracowana w każdym szczególe. Po prostu świetna! :)
    sklep-z-pamiatkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam! Nietuzinkowa, co dodaje jej jeszcze większego uroku.

      Usuń
  3. Według mnie to najlepsza książka Christie jaką napisała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mnie nie strasz! Chciałabym jeszcze poczytać coś fajnego z jej dorobku.

      Usuń
  4. Mam teraz w głowie pustkę, bo się waham. Przeczytać, czy nie przeczytać? Ale chyba jednak wezmę się w garść i przejdę do tej lektury,
    http://ksiazki-ms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki Christie, a "I nie było już nikogo" jest zdecydowanie moją ulubioną powieścią tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z racji, że jest pierwsza, którą przeczytałam z "repertuaru" Christe, na pewno będę miała do niej sentyment zwłaszcza, że była świetna.

      Usuń
  6. Pierwszą książką pani Christie, z którą się zetknęłam, było "Dwanaście prac Herkulesa" i przeczytałam ją dwukrotnie, z wielką przyjemnością. Potem było "Dziesięć Murzyniątek", pod tym właśnie tytułem, wygrzebane z czeluści biblioteczki mojej chrzestnej i mi podarowane, wydanie bodajże z lat 80. Książka niesamowita, każdy mój trop okazywał się błędny, ale co się dziwić, Agatha Christie była niezwykle inteligentna i jej kryminalne zagadki są genialne, a ta książka jest dopracowana pod każdym względem. Obecnie czytam "Morderstwo w Orient Expressie" i jestem pewna, że nie poprzestanę na tych trzech powieściach.
    Naprawdę, warto sięgnąć po jej twórczość i nie dziwię się, że "Dwanaście prac Herkulesa" jest lekturą szkolną w gimnazjum. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!