Matthwe Reilly to jeden z popularniejszych autorów w gatunku sensacyjno - przygodowych. Nie mogłam o nim nie słyszeć, a niedawno czytane "Inferno" wyostrzyło mi apetyt na tego typu literaturę, dlatego ucieszyło mnie, kiedy dostałam od siostry "Sześć świętych kamieni".
Za tę lekturę wzięłam się z dużym zapałem. Praktycznie od początku akcja szybko pędziła. Nie mam pojęcia dlaczego, ale z początku męczyłam się z tą książką. Do tej pory nie wiem, dlaczego tak było, ale na szczęście nie trwało to długo. Po kilkunastu stronach kartki przewracały się same, serce szybko biło i żądało coraz więcej. Akcja nie zatrzymywała się nawet na chwilę. Napakowana niespodziewanymi zwrotami akcji, nieprzewidywalna - cudowna. Nie mogę powiedzieć, że była po prostu przyjemna, ponieważ to mało powiedziane. Kiedy sytuacja stawała się bardzo napięta, autor rozśmieszał czytelnika drobnymi rozbrajającymi tekstami bohaterów.
Wspominałam o zwrotach akcji? Ach, chyba tak. Ostatnia strona niesamowicie mnie wkurzyła. Kończyć w takim momencie!? Nie, nie, nie! Nie zgadzam się! Chcę tu i teraz kolejną część! Muszę wiedzieć co będzie dalej! Jak tak można?!
Jack West. West Jack. Myśliwy. Różnie można określać tego człowieka. Niektórzy mówią o nim niezbyt pochlebnie, bo pokrzyżował im niecne plany, choć zdecydowana większość jest mu wdzięczna za wielokrotne uratowanie świata przed zagładą. Ma tytanową rękę. I wychowuje jedenastoletnią Lili, która także bierze udział w niebezpiecznych misjach. Mimo to, jest odpowiedzialnym i wymarzonym ojcem. Ma umiejętności niczym superbohater, bez większych obrażeń wychodzi z sytuacji bez wyjścia. Jest gotowy oddać życie za swoich przyjaciół. Cechuje go "piekielna inteligencja i odwaga" jak określa go Zoe - bohaterka tejże powieści, skrycie zakochana w Jacku. W skrócie jest to charakterystyka głównego bohatera, jednego z moich ukochanych, dzięki którym każda książka, nawet najgorsza miałaby "to coś". Akurat w tym przypadku powieść sama w sobie jest dobra, ale pomijam ten fakt. Jego kreacja jest jednym z większych atutów tej książki. Jak wszyscy inni jest charakterny i jakby rzeczywisty, ale ma jakąś energię, przez którą od razu zapałałam do niego sympatią. Mam nadzieję, że nie muszę wspominać, że nie tylko on z wszystkich bohaterów podbił moje serce?
Nie wspomnę o wszystkich bohaterach powieści, ale krótko muszę napomknąć o Lili i jej przyjacielu Albym, którzy mają po jedenaście lat. Lili mimo młodego wieku zna kilka języków, w tym posiada umiejętność odczytywania prastarego języka Tota. Urodziła się z tą zdolnością i niejednokrotnie pomagała w niebezpiecznych misjach. Robiła wiele innych heroicznych rzeczy, ale miało być krótko. Rodzice Alby`ego wyjechali na wakacje i zostawili go pod opieką Jacka, który - jak już wiemy - jest ojcem jego przyjaciółki. Przez przypadek został wplątany w misję ratowania świata. Musi jakoś ukryć ten fakt przed rodzicami, którzy nie byliby zadowoleni z tego co robi. Bo jaki normalny rodzic byłby spokojny, wiedząc, że jego jedenastoletnie dziecko ratuje świat, jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i ucieka przez bezwzględnymi ludźmi chcący za wszelką cenę przeszkodzić jemu i jego przyjaciołom? Wątpliwe, że przyjęliby to ze spokojem.
Czyta się lekko i dzięki szalenie interesującej fabule dosłownie połyka. Musicie zachorować na tę książkę.
8/10
Uwielbiam takie wartkie poprowadzenie akcji. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce. Opis jest zachęcają a okładka też niczego sobie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam kiedy akurat wpadnie w moje ręce :) Fajna recenzja
Pozdrawiam
Lekka lektura? To już lecę do księgarni! :D
OdpowiedzUsuńhttp://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl
Nie słyszałam, ale myślę że gdybym miała okazję na pewno bym sięgnęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam do siebie :
http://in-our-different-world.blogspot.com/
Nie czytam tego typu książek, ale tym razem, chyba zaryzykuję. Chyba dzięki twojemu opisowi mnie zainteresowała ;)
OdpowiedzUsuńniutta.blogspot.com
~Niuta.