środa, 8 kwietnia 2015
Śmierć, zgliszcza i obrzydzenie, czyli "Mgła" - James Herbert
Po niespodziewanym trzęsieniu ziemi z małego angielskiego miasteczka zostają zgliszcza, a z rozłamu powstałego na jego głównej ulicy wydostaje się tajemnicza żółta mgła. Niebawem okazuje się, że dziwna substancja ma zgubny wpływ na ludzi, wywołując w nich ataki skrajnej agresji czy prowadząc do utraty zmysłów. Wkrótce cała Wielka Brytania staje w obliczu pewnej zagłady, która może wydostać się poza wyspy...
Źródło: lubimyczytac.pl
James Herbert nazywany jest brytyjskim królem grozy, stąd byłam zaintrygowana jego twórczością już dłuższy czas, ale jakoś mijałam się z jego powieściami. "Mgła" to druga książka tego autora, a pierwsza jaką czytałam. Już dawno w moje łapki nie wpadł żaden horror, więc wyobraźcie sobie moją radość, kiedy dostałam "Mgłę". Miałam nadzieję na coś przerażającego
James Herbert kreśli niekiedy szczegółowe profile osób. Wydaje się, że to będzie główny bohater, a tu niespodzianka - człowiek ginie.Nabierałam się na to kilka razy, więc tak, było wiele zwrotów akcji. Nie było nudy, zdarzenia ciekawe, może niektóre nietypowe, nie brakowało także humoru. Możliwe, że były jakieś niedociągnięcia w fabule czy języku, ale szczerze mówiąc, nie zwracałam na to uwagi. Opisy sytuacyjne były bardzo realistyczne, wręcz namacalne. Niektóre sceny mogą wzbudzać niejakie obrzydzenie u ludzi o słabych nerwach. Książka mocno porusza wyobraźnię, trzeba lubić takie rzeczy. Autor buduje niesamowity klimat, trzyma w napięciu do samego końca. Nie wiadomo czego się spodziewać. Prawie cały czas towarzyszył mi dreszczyk. Interesującym zabiegiem było przedstawienie kilku historii, kiedy to ludzie spotykali na swojej drodze mgłę, akcja nie skupiała się cały czas na jednej postaci, przedstawiała historię i jej kres także innych ludzi. Zakończenie było ciekawe, może nie jakoś bardzo zaskakujące, ale nie całkiem przewidywalne. Raczej o charakterze otwartym, aura tajemniczości nie opuszcza nawet po skończonej lekturze.
Pierwsza część była dużo lepsza, miałam do czynienia z rzeczywistym horrorem, ale w połowie autor w jakiś sposób zboczył z drogi, a książka odrobinę za bardzo przekształciła się w thriller sensacyjny, aczkolwiek nie przeszkadzało to w odbiorze i nie mogę powiedzieć, że jest to wada. Powieść złapała mnie w swoje sidła i trzymała do końca, siedząc twardo w mojej głowie i sprawiając, że trudno mi było się oderwać.
Horror o broni biologicznej, która wymknęła się spod kontroli i niszczy ludzkość, trafia w moje lęki. Czasem kiedy weźmie mnie na filozofowanie myślę, że badania nad bronią biologiczną są prowadzone w wielu miejscach, krajach, kontynentach i boję się, że wymknie się spod kontroli i obróci przeciwko stwórcom.
Fabuła jest dosyć oklepana, ale nie zapominajmy, że powieść została wydana w 1975 roku, od tego czasu ten temat został wiele razy powielony, wtedy nie było to jeszcze tak częste.
Książka napisana jest w dobrym stylu, z reguły lekko, aczkolwiek momentami dłużyła mi się. Nie była nudna, po prostu czytałam ją długo i czekałam na kolejny rozwój akcji. Nie pochłonęłam jej specjalnie szybko, ale nie tyle długo, by się nią znudzić. Jakoś zmęczyłam te niekiedy zbędne opisy, a ogólnie mam dobre wrażenie.
Jest to dobry horror, wszystko jest na miejscu. Oczywiście autor nie uniknął drobnych błędów, ale nie są rażące, nawet mało zauważalne bym powiedziała. Nie żałuję, że ją przeczytałam, spędziłam miło czas. Książka nie powala, aczkolwiek ma klasę. Wciągnęła mnie, a to oznacza, że nie jest zła.
7/10
Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Publicat!
Jak już wyżej wspomniałam, książka została wydana w 1975 roku, więc bierze udział w wyzwaniu:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Być może kiedyś przeczytam... póki, co półki się uginają, a ja cierpię na notoryczny brak wolnego czasu... :)
OdpowiedzUsuńSyndrom krótkiej doby to bardzo przewlekła przypadłość, znam to :/
UsuńNo właśnie, przewlekła... :( ostatnio mam wrażenie, że doba stała się... jakby krótsza? Albo to ja się już tak bardzo starzeję i nie potrafię się wyrobić z wszystkimi obowiązkami, kiedyś było zupełnie inaczej... ;)
UsuńByć może rozejrzę się za książką.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Horrory zdecydowanie bardziej wolę oglądać niż czytać. Do książek mnie jakoś nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie zupełnie odwrotnie :)
UsuńCiekawie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie natknęłam się na "Mgłę" . Muszę to zmienić :)
A ja z chęcią zapoznałabym się z tym dziełem. Każde, które wydane zostało w latach przed moim istnieniem, niezmiernie mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie usilnie książki szukać nie będę, ale cieszę się, że miło spędziłaś przy niej czas :)
OdpowiedzUsuń