Jest rok 1936, Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje praktycznie bez środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna, wynalazcy i właściciela fabryki zabawek. Pani Sauvelle wraz z dziećmi: 14-letnią Irene i młodszym Dorianem wyjeżdża do Normandii. Podczas pierwszej wizyty u gospodarza rodzina Sauvelle zostaje oprowadzona po części domu pełnego przedziwnych mechanicznych zabawek. Dowiaduje się również o dziwnej chorobie żony Lazarusa. Po pewnym czasie Irene zaprzyjaźnia się z Hannah, kucharką wynalazcy, dzięki której poznaje Ismaela. Kiedy Hannah zostaje odnaleziona martwa, Irene i Ismael postanawiają zgłębić tajemnicę jej śmierci. Aby tego dokonać, będą musieli rozwiązać szereg zagadek związanych z Lazarusem i jego żoną.
Było to moje pierwsze spotkanie z Zafonem. Wcześniej nie wiedziałam, jak i o czym pisze. Teraz także nie mogę się specjalnie wypowiedzieć, ponieważ moja wiedza na temat stylu tegoż pisarza, bazuje jedynie na tej książce. Dowiedziałam się, że jest ona z serii skierowanej dla młodzieży, jednak każda książka z trylogii opowiada zupełnie inną historię. Zaczęłam już czytać Pałac Północy, jedną z serii i to prawda. Historie w tych książkach nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale przejdźmy do samej książki:
Historia nietuzinkowa. Obyczajówka, rzekłabym , oczywiście przez pierwszych kilkadziesiąt stron. Potem akcja przyspiesza i ucieka w klimaty fantasy. Wszystko było cudownie opisane. Czułam się, jakbym to wszystko widziała. Ogarnął mnie strach przed cieniem i przez pierwszą noc, każdy cień wydawał mi się podejrzany. Natychmiast utożsamiłam się z bohaterami. Nie zabrakło oczywiście wątku miłosnego. Książka opowiada w gruncie rzeczy o dorosłej kobiecie, jednak wątek miłosny jest pomiędzy nastolatkami. Spokojnie, nie będzie to nic w rodzaju Zmierzchu. Bynajmniej. Zostawia po sobie niedosyt z tego względu, iż ta miłość nie ma szczęśliwego zakończenia tylko po prostu rozstanie. Bynajmniej nie na zawsze. Za to wkurzyłam się na autora i przez dłuższy czas nie sięgałam po jego dzieła. Całość była bardzo pomysłowa i bardzo mi się podobało.
Powieść napisana hm... dosyć... oryginalnie. Nie potocznie, jednak wszystkie słowa można w pełni zrozumieć. Wyidealizowane słowa, eleganckie, ale nie jest to irytujące. Trzymać taki język przez całą książkę? Bez wątpienia Zafon to prawdziwy i dobry pisarz. Kunszt autora jest wyjątkowy. Trzeba przekonać się samemu. Z pewnością wiele z was, miało już styczność z tym pisarzem. Jak go oceniacie?
Książka jest dosyć krótka. To zdumiewające, że w takiej książce, można przekazać tak wiele treści. To niezwykłe.
Jeżeli ktoś, pogubił się to podsumuję jednym słowem: Polecam.
Lubię styl pisania Zafona :) Tej akurat książki jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńraczej nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest krótka, bo to dopiero początek ;)
OdpowiedzUsuń