Robinson Kruzoe jest chłopakiem, który marzy o zostaniu marynarzem. Jego braci zabrało morze, więc rodzice nie chcieli się zgodzić, aby także związał swoją przyszłość z marynarstwem, jednak na nie wiele się to zdało. Wyruszył świat, ale skończyło się to inaczej niż się spodziewał.
Dlaczego przeczytałam tę książkę? Była to moja szkolna lektura. Nie wiem, czy sięgnęłabym po nią w innym przypadku, jednak zapewne tak.
Zazwyczaj lektury są nudne i ciężko przez nie przebrnąć. Nudzę się w połowie i nie mam ochoty czytać dalej. Ta książka ma 353 strony i kiedy to zobaczyłam, zanim zaczęłam czytać przeraziłam się. Książki typu Harry Potter i Zakon Feniksa, który ma prawie 1000 stron przeczytam szybciutko z uśmiechem na twarzy, a kiedy chodzi o lekturę, 400 stron to dla mnie męka. Przynajmniej tak sądziłam zanim po nią naprawdę sięgnęłam.
W pierwszym rozdziale zaczął się temat, którego nie cierpię. Podróże statkami. Pomyślałam, że będzie to okropne. Myliłam się. Właściwie była ona bardzo ciekawa. Wiele się działo zanim Robinson trafił n wyspę i to było fajne, że przyjemność czytania nie rozpoczyna się w kulminacyjnym momencie i kluczowej przygodzie w książce. Było ciekawie, choć nie sądziłam, że mi się spodoba.
Kiedy Robinson trafił na wyspę to już nie mogłam się oderwać. Autor ciekawie wszystko opisał. Wszystkie polowania i próby przetrwania. Zobrazowano jak przetrwać na bezludnej wyspie. Od zadomowienia się na wyspie po ucieczkę z niej powinno być monotonnie i nudno. Nie było za co wielki plus. Zakończenie było oczywiste, jednak po tym jak Robinson zżył się z wyspą oraz zwierzętami, myślałam, że będzie chciał tam zostać i w gruncie rzeczy ostatecznie nie porzucił jej na zawsze.
Co mi się nie podobało?
Denerwujące było to, że autor wiele razy używał ,,przyspieszaczy czasowych,,. Stosował takie wyrażenia jak np. ,,Kilka miesięcy później,, lub ,,Następnych kilka lat minęło spokojnie,,. Nie powinnam mieć o to pretensji, ponieważ gdyby nie było tych sformułowań to książka miałaby śmiało grubo ponad 1000 stron, ale jednak mnie to drażniło.
Rozdziały były króciutkie bo miały góra 10 stron. Jest to dosyć wygodne, ponieważ czytając musiałam pilnować, aby ciasto w piekarniku się nie spaliło, więc w takie Wielkanocne przygotowania to wygodne. Język nie był bardzo ciężki, choć występowały słowa, których w dzisiejszych czasach się już nie używa. Okładka dobrze obrazuje sedno książki, choć nikt tam nie wysyłał listów w butelce.
Nie mogę uwierzyć, że to wszystko stało się naprawdę.Dzięki tej książce Robinson Kruzoe jest nieśmiertelny.
Nawet jeśli przed laty czytałeś tą książkę to może warto ją sobie przypomnieć?Może po latach spojrzycie na to z innej perspektywy? A tym, którzy tej książki jeszcze nie czytali, bardzo polecam.
wydaję się ciekawe.;]
OdpowiedzUsuńZaciekawilo mnie!
OdpowiedzUsuńczytałam ją jeszcze w podstawówce, później oglądałam i film i spektakl w teatrze - uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam w 6 klasie czytałam :)) <3
OdpowiedzUsuńJesteś zainteresowana wspólnym obs ? :)
Daj znać na moim blogu
http://mojzwariooowanyswiat.blogspot.com/
Piekne zdjęcia i pięny blog :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
Może obs/obs ?
akcilaw.blogspot.com
Super bloog. + Obserwuje i liczę na rewanż.
OdpowiedzUsuńhttp://zyciepewnegotrzynastolatkahapinees.blogspot.com
Jejku, klasyk :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale zaspamuję. Jeśli masz ochotę wziąć udział w LBA, zapraszam:
http://zapiski-z-przypomnianych-krain.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-award-po-raz-pierwszy-i.html
Woo miałaś to jako lekturę ? Ja niestety nie, a szkoda, bo gdybym miała to bym ją przeczytała a tak to nie mam na nią czasu, bo mam chyba z 20 książek nieprzeczytanych w swojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńPs. Może pomyśl o robieniu akapitów lub odstępów pomiędzy danymi fragmentami tekstu to sprawi, że będzie się lepiej czytać.
Pozdrawiam.
Ta książka raczej recenzji nie potrzebuje ;) chyba, że na potrzeby szkolne.
OdpowiedzUsuńgratuluję :)
OdpowiedzUsuńa u mnie? konkurs z GLITTER na blogu:)
Rozumiem twoją zdanie, ale ja niestety nie mogę powiedzieć tego samego o zrecenzowanej przez ciebie książce. Zaczęłam czytać, z trudem dobrnęłam do połowy, a potem powiedziałam sobie koniec i zwróciłam książkę do biblioteki. Ja niestety nie potrafiłam zauroczyć się tą lekturą, preferuję Hobbita, Władcę Pierścieni i Igrzyska Śmierci :)
OdpowiedzUsuń