czwartek, 30 października 2014

Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu.



John Sweeney - wybitny amerykański reporter wyrusza do Korei pod przykrywką, aby "zwąchać" parę spraw, a potem pisze o tym książkę, która została wydana mimo wielu protestom. I oto jest. Cała prawda o Korei Północnej.

Wiedziałam, że nie jest tam różowo, ponieważ trochę już wcześniej o tym poszperałam, ale nie wiedziałam, że dowiem się czegoś takiego. Wielce kontrowersyjny temat kraj, o którym nikt nie jest pewien niczego zostaje zdemaskowany, a przynajmniej część prawdy ujrzała światło dzienne, ponieważ kto wie ile jeszcze tajemnic zostało nie rozwiązanych i nigdy się to nie stanie. Sięgając po nią byłam bardzo zaintrygowana. Pierwszy rozdział, czyli wprowadzenie do tego jak to się stało, że się tam znalazł etc. był bardzo nudny. Myślałam, że zasnę! Na szczęście następne strony wypadły dużo lepiej. Momentami wszystko było zbyt skomplikowane, więc nie zasiadajcie do tej książki szukając czegoś lekkiego, choć nie sądzę, aby ktokolwiek mógł tak pomyśleć o tej książce.

Fabuła... można to nazwać fabułą? Może inaczej: Zdarzenia opisane w tej lekturze są niekiedy barwniejsze niż fikcja, choć nie jest to wesołe, raczej przygnębiające i straszne. Po skończeniu jej, nie mogłam spać przez całą noc. Skłania do refleksji i zastanowienia się jak dobrze jest w Polsce.

Jest to 400 stron opisanej okropnej rzeczywistości, choć wizualnie nic nie wskazuje na aż tyle. Czyta się dosyć wolno, ale coś takiego nie da się czytać szybko z powodu zwykłych ludzkich uczuć. Było dużo tamtejszej polityki, ale wszystko zawsze kończyło się odbiciem na obywatelach, których jest mi po prostu żal. Myślałam wcześniej, że takie rzeczy to nie w tych czasach, ale myliłam się i tutaj ujawniła się moja ograniczona wiedza, z czego nie jestem dumna.

W każdym razie, nie będę Was zanudzać moimi przemyśleniami, bo będziecie mieć własne, o ile oczywiście sięgniecie po tę książkę Piszę trochę, jakby wywołało to u mnie niesamowite emocje, ale jest to raczej umiarkowane. Są przemyślenia i współczucie, ale nie mam książkowego kaca, ani nie zamierzam się nad nią rozwodzić przez kolejne dni.

Poruszająca i kontrowersyjna. Prawda ujrzała światło dzienne. Czy ty też chcesz ją poznać?
Za możliwość przecytania tej książki dziękuję wydawnictwu MUZA

niedziela, 26 października 2014

Uczeń Czarnoksiężnika



Gran Teatre del Liceu to jeden z największych teatrów operowych na świecie. W trakcie sylwestrowego seansu "Nowy Rok z Rossinim" jego scena staje w płomieniach, a w pożarze giną dyrygent i wiolonczelista. Czy to wypadek, czy może ktoś jest odpowiedzialny za tak tragiczny koniec jednego z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń muzycznych w roku? Tę zagadkę postanawia rozwikłać dawny uczeń jednego ze zmarłych tragicznie muzyków, któremu wiele lat temu wiolonczelista złożył pewną nietypową obietnicę...




Bardzo sympatyczna książka. Tym razem od Novae Res dostałam coś dłuższego, bo 252 strony to już ilość, w której można coś konkretnego zawrzeć.

To nazwisko tak jakby znajome, prawda? Ale, to chyba nie była Aleksandra. Hm... W każdym razie bez względu na wszystko nie było to na poziomie pani Joanny i gatunek literacki inny. Jest to powieść przygodowa, choć wydawać by się mogło, że z elementami fantasy, jednak jest to mylne wrażenie.

Fabuła jest bardzo ciekawa, niestety momentami się nudziłam. Niekiedy było zbyt dużo fachowych muzycznych terminów, niektóre były wyjaśnione w przypisach, ale po kilku stronach czytelnik już nie pamięta takich szczegółów, które i tak kompletnie nic nie wnoszą do fabuły, jednak do kontekstu zdania dużo co nie podobało mi się. Czasami gubiłam się, przez kilka sprzeczności. Akcja jest czasami bardziej, czasami mniej przewidywalna. Ale najlepsze w całej książce była końcówka. Mamy tu do czynienia z tajemnicami i młodym detektywem. Zagadki były przemyślane, właściwie cała książka taka była. Kilka wybitnych umysłów tworzyło coś naprawdę niesamowitego.

Mimo, że czasami było zbyt mozolnie język był przystępny pomijając te terminy muzyczne. Dosyć zrozumiałe Widać potencjał.

Naprawdę, to chyba najlepsza książka tego wydawnictwa, którą przeczytałam do tej pory, mam nadzieję, że nie ostatnia.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwo Novae Res


sobota, 25 października 2014

TAEI.Nieznane lądy [przedpremierowo]



„Kiedy odwiedzają cię goście, otwórz dla nich swój dom i serce”.



Tak myślą i czują mieszkańcy Taei od pokoleń. Z otwartymi ramionami witają przybyszów z dalekiego kraju, Esenii. Okazuje się, że goście przybywają po to, by niszczyć, gwałcić i zabijać. Czas zatem zmienić zasady, wyzbyć się skrupułów i zapomnieć o litości. Czas zaprosić ich do tańca z ogniem. Wbić ostrze w samo serce, a wino zastąpić trucizną. Czas ich zniszczyć, by kiedyś znów nauczyć się kochać.




Kolejna króciutka książeczka od wydawnictwa Novae Res, które mam wrażenie, że się poprawia jeżeli chodzi o jakość książek. Dostałam do recenzji przedpremierowo książkę jeszcze przed korektą i ostatecznym uszlachetnieniem okładki. Mimo to, nie zauważyłam dużo błędów, raptem kilka pauz, kropek. Okładka też jest dosyć fajna już teraz.

Od początku zapachniało mi Pocahontas i chyba właśnie tym była inspirowana ta książka. Właściwie gdyby nie pewien znaczący szczegół jeżeli chodzi o głównego bohatera - Mateusza lub Matei jak wołali na niego na wyspie - który odkrywamy dopiero pod koniec byłaby to czysta, bardziej brutalna historia Pocahontas. Opisy, które mogłyby być przerażające nie były takimi, ale nie sądzę, że jest to wada, gdyż nie taki był zamysł na tę historię, Jest to mieszanka przygodówki z fantastyką.

Fabuła jest dosyć ciekawa, ale wiele rzeczy działo się za szybko. Dopiero po tej książce dowiedziałam się, że można wziąć ślub po kilku dniach znajomości mimo, że przez pół tego czasu byłeś nieprzytomny, a na dodatek jesteś najeźdźcem, którego ludzie wymordowali pół wyspy i w tym rodzinę panny młodej. Mam nadzieję, że nie spojleruje, ale musiałam o tym wspomnieć. Jest to naprawdę wzruszająca historia i w niektórych momentach czytelnik mógłby płakać jak bóbr, gdyby autorka włożyła trochę więcej wysiłku w te momenty.

Widać talent pisarza, który jeszcze musi nad szlifować. Niektóre fragmenty były naprawdę dobre, ale w innych zostały popełnione błędy typowe dla debiutantów. Mimo wszystko czyta się szybko, język jest prosty i zrozumiały.

Bohaterowie byli dosyć barwni. Gdyby jeszcze chwilę nad nimi popracować zapewne byłoby lepiej, ale widać potencjał. Wygląd nie był dogłębnie opisany, raptem parę spostrzeżeń innych postaci, których nie można zaliczyć do opisu. Niektórzy się troszeczkę rozwijali, a inni wcale. Czarne charaktery nie były tak złe jak bym tego oczekiwała,ale nie zraziło mnie to mimo wszystko.

Dialogi nie są wybitne, raptem normalne. Fabuła dosyć ciekawa, aczkolwiek nie dopracowana, tak jak bohaterowie. Wzruszające momenty za mało wzruszające. Mimo tych wszystkich wad czytało się dosyć przyjemnie. Wszystko można zwalić na brak doświadczenia autorki, zobaczymy co będzie dalej. Czytałam o wiele gorsze książki tego wydawnictwa, więc nie jest najgorzej. Mogę zachęcić czytelników w każdym wieku do tej książki. Może nie dla całkiem małych dzieci, które dopiero uczą się czytać, ale może się spodobać lub nie każdemu.
Za możliwość zrecenzowana tej książki przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Novae Res


wtorek, 21 października 2014

Donten ni warau 1 - Śmiech w chmurach 1



Epoka Meiji to czas zaskakujących zmian. W celu oświecenia kulturowego został wprowadzony dekret zakazujący noszenia mieczy Na środku największego w Japonii jeziora Biwa trzej bracia ze Świątyni Chmur, poświęconej ujarzmieniu wężowego demona Orochiego, zostaną uwikłani w wielką bitwę.

Śmiech w chmurach 1 (jap. Donten ni warau) to manga z gatunku zagadki/tajemnice itp. Niestety w pierwszym tomie mało jest głównej fabuły, ponieważ zawarte są w nim także dwa rozdziały opowieści związane z trzema braćmi, która dzieje się 600 lat przed głównymi wydarzeniami, jednak w następnych tomach ma już tego nie być, więc nie ma strachu. Sama opowieść o tytule "Ulotny śmiech" jest raczej atutem i jestem ciekawa jej kontynuacji, choć w następnych tomach lepiej by było gdyby był tylko jeden jej rozdział. Manga jest zalecana dla nastolatków od 16 lat, ale jest to bardzo na wyrost i nie wiem kto coś takiego wymyślił. Moim zdaniem to nadaje się nawet dla sześciolatków. Tego nigdy nie zrozumiem. Nie ma tam ani jednego obrazka, ani nawet przekleństwa, które nie nadawałoby się dla oczu małego dziecka.

Fabuła jest dosyć ciekawa dużo się dzieje, ale bez trudu można się połapać. Wszystko jest po kolei i nawet jeżeli postaci nie są narysowane w danym okienku to wiadomo kto co mówi.

Chyba nie muszę wspominać, że mangi czyta się od prawej do lewej? Tak tylko przypominam, ale jeżeli nawet nie mieliście nigdy styczności z mangami szybko się przestawicie, więc nie jest to problemem. Tylko proszę mi nigdy nie mówić, że manga to coś jak komiks. Są bardzo istotne różnice jak np. kolor obrazków, które są czarno-białe, a nie kolorowe jak w przypadku komiksów.

Karakarakemuri ma się czym pochwalić. Ma bardzo schludną i przyzwoitą kreskę. Wszystko jest narysowane przejrzyście i nawet realnie. Emocje na twarzach bohaterów są adekwatne, nawet rysunki postaci w ruchu wypadły nieźle.Najgorsze są rysunki jeden na drugim, więc bądźcie spokojni, na pewno będziecie zadowoleni.

Ostrzegam, że jeżeli sięgniecie po tę część, nie będziecie mogli powstrzymać się od kupna następnej części, ponieważ główna fabuła kończy się w takim momencie, że po prostu nie będziecie mieli wyjścia.

Niektóre sceny były prawie wymuszone. Bohater sobie siedzi, aż nagle go oświeca. Biegnie do sprawcy, a potem ten zmienia się w istotę o którą podejrzewał ją wspomniany bohater. Cała sytuacja dzieje się w kilku obrazkach. Była to chyba jedna czy dwie takie sceny, więc nie było to zanadto irytujące i nie przeszkadzało mi zbyt.

Mam wydanie od Waneko, które bardzo mi się podoba. Jest obwoluta, która nie przeszkadza w czasie czytania, a i okładka jest nie najgorsza Pod obwolutą jest mały dodatek i kilka śmiesznych uwag autora.

Bardzo mi się podobała, polecam każdemu niezależnie od wieku co wyjaśniłam powyżej, na pewno kupię następną część. Nie było zbyt dużo wad oprócz jedne, więc jestem bardo zadowolona.

poniedziałek, 20 października 2014

Stosik, czyli plany czytelnicze

Witam! Zaniedbałam stosiki i to poważnie, bo nie chcę się chwalić, że od kwietnia był tylko jeden, ale to się zmieni. Dzisiaj przychodzę do was z planami czytelniczymi. Postanowiłam zrobić ten post, ponieważ przyszła do mnie dzisiaj przesyłka z wydawnictw. Wspominałam, że nawiązałam współpracę z wydawnictwem SQN? Stosik zawiera książki (i nie tylko), które kupiłam sama, dostałam w prezencie lub od wydawnictwa, wygrałam w konkursie książkowym.
Na samej górze mam dla Was niespodziankę. Rozszerzam działalność bloga do recenzowana mang! Od dłuższego czasu interesuję się anime i mangą, więc pomyślałam: Czemu nie? Zrecenzuję dla Was mangi:
  • Śmiech w chmurach
  • Niepamięć panny zmierzch
Ale oczywiście nie może zabraknąć głównego tematu mojego bloga, czyli książek. Tym razem jest ich dosyć dużo i nie wiem jak się z tym wyrobię między nauką, ale pożyjemy - zobaczymy. Od dołu:
Anna Kozak - Okna
Nie wiem za bardzo jak określić gatunek tej książki. Może coś filozoficznego? Nie wiem, możecie sprawdzić na internecie lub poczekać na recenzję :)
Samantha Shannon - Czas Żniw
Tej książki chyba nie trzeba Wam przedstawiać, prawda? Na pewno wielu z Was o niej słyszało, a teraz ja zobaczę, czy wszystkie pozytywne recenzje są warte tej powieści. Książka to coś chyba z fantastyki od wydawnictwa SQN
Colin Woodard - Republika Piratów
Choć jeszcze jej nie zaczęłam czytać, samo wydanie było dla mnie zaskoczeniem zaraz po odpakowaniu i nie chodzi mi tu tylko o kopertę. Jest to prawdziwa historia słynnych piratów, a że ja bardzo lubię piratów nie posiadam się z radości, że ją dostałam od wydawnictwa SQN
James Lest - Lista Jonqueta
Kryminał? Thriler? Obyczajówka? Nie jestem w stanie tego określić, ale spokojnie - wszystkiego się dowiem dzięki wydawnictwo Novae Res
Aleksandra Chmielewska - Uczeń Czarnoksiężnika
Nazwisko znajome, ale to imię się nie zgadza, prawda? No cóż, zobaczymy. Okładka na pewno zachęca dzięki wydawnictwu Novae Res.
P.D.Baccalario - Prawdziwa historia kapitana Haka
Kapitan Hak - Piotruś Pan? O nie, nie. Nie tym razem. Kolejna książka z historią prawdziwą z piratami w roli głównej.
Krwawe powroty 
Nie piszę autorów, ponieważ nawet nie wiem ilu ich jest. Ta książka to zbiór opowiadań grozy różnych znanych i mniej autorów. Okładka jest przerażająca,ale... intrygująca.
Alex Kava - Zło konieczna
To nawisko chyba coś Wam mówi, prawda? Ta książka to debiut Kavy na mojej półce Wiem, aż wstyd, ale nigdy wcześniej nic tego pana nie czytałam i właśnie to nadrobię.
Antonio Hill - Lato martwych zabawek
Kryminał ze wspaniałą okładką i tajemniczym tytułem. Liczę na wspaniałe wrażenia.
Nerea Riesco - Słoń z kości słoniowej
Cegiełka o trzech pokoleniach? Ciekawe, bardzo ciekawe.
Karen Marie Moning - Mroczne szaleństwo
Wreszcie coś dla młodzieży. Fantastyka. Z opisu wynika, że to o elfach, ale bynajmniej nie zbyt miłych.
Bolesław Prus - Lalka
Nie, nie przerabiam teraz tego w szkole. Kupiłam, bo poleciła mi koleżanka, a że i tak mnie nie ominie jej czytanie, to pomyślałam, czemu by nie przeczytać jej bez przymusu? I oto jest, znalazła miejsce w moim stosiku.
Jo Nesbo - Czerwone gardło
Lubię kryminały, a nie czytałam nic Nesbo? Wstyd! Wstyd i hańba!
Stephen King - Miasteczko salem
Bez Kinga nie mogło się obejść Dostałam tę książkę w prezencie od siostry i już nie kogę się doczekać, aby ją przeczytać.
Stephen King - Cmętaż zwierząt
Kolejny horror, z którego tytułu napisaniem mam problem, więc jeżeli są błędy (chodzi mi o to, że coś jest nie tak jak na okładce) to musicie mi wybaczyć
Ashton Lee - Wiśniowy Klub Książki
Dla odmiany coś obyczajowego. Odskocznia.
Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu
Książka kontrowersyjna od wydawnictwa Muza. Prawdziwe życie Korei Północnej wyszły na światło dzienne.
Maciej Maciejewski - W piekle lepiej być nikim
Polski kryminał. Zobaczymy.
To już koniec mojego pokaźnego stosiku. Oczekujcie recenzji!








środa, 15 października 2014

The Name Game Book Tag



Ostatnio naszło mnie na tagi, a że naszło mnie.. nie macie wyjścia. Będzie szybciutko, nie będę Was męczyła. Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo prostym tagiem. Do liter mojego imienia (Paulina) dodaję tytuły książek, których tytuły także zaczynają się na konkretną literę, a jaśniej nie umiem wytłumaczyć, więc sami zobaczycie:

P

Mam kilka książek, których tytuły zaczynają się na tę literę, ale nie mogło zabraknąć "Parabellum"
A
Alicja w krainie zombie to typowa młodzieżówka z wątkiem miłosnym i tego typu bzdetami. Mimo to, zombie dodaje świeżości tej książce, a sama powieść mi się podobała.


U

Tutaj miałam problem, bo nic nie przychodziło mi do głowy i właśnie dlatego wstawiam bajkę, która mimo wszystko jest książką, którą na pewno znacie. Bo kto nie kocha "Ulicy Sezamkowej"?


L

"Larista" książka, dzięki której zaczęłam wierzyć w polskich autorów


I

Drugi tom "Pięknych istot", który jest lepszy od 1 części


N

"Niezgodna" porównywana do "Igrzysk śmierci", czego kompletnie nie rozumiem, bo "Igrzyska..." to katastrofa, a "Niezgodna" wręcz przeciwnie


A
Kolejna Alicja, jednak tym razem bardziej znana "Alicja w krainie czarów: Po drugiej stronie lustra" nie mówię tu o cieniutkich książeczkach dla dzieci, tylko o dosyć długiej cegiełce, jaką jest ta powieść w rzeczywistości

niedziela, 5 października 2014

Tetrameron

Soledad ma dwanaście lat i wydaje jej się, że w szkole nikt jej nie zauważa. Pewnego dnia podczas szkolnej wycieczki oddala się od grupy, a kiedy usiłuje odnaleźć koleżanki, znajduje tajemnicze drzwi. Otwiera je i staje przed czwórką dziwnych dorosłych, którzy opowiadają niesamowite historie, a następnie zadają trudne pytania. Opowieści tej czwórki - kręgu Tetramerona - konieczność dokonania przez Soledad ich właściwej interpretacji i rozszyfrowania ukrytych znaczeń, w połączeniu z niepewnością, seksualnymi aluzjami i zagrożeniem, stopniowo - dosłownie i symbolicznie - przenoszą nastolatkę z dzieciństwa do świata dorosłych, ze szkolnych ławek i drobnych problemów w tajemniczy krąg Tetramerona.


Można mieć wątpliwości co do tej książki, a głównym tego powodem jest to, że główna bohaterka ma dwanaście lat co może przywodzić na myśl książkę dla dzieci. Mnie to nie zraziło, gdyż sama mam niewiele więcej. Swoją drogą, nawet dobrze, że pokusiłam się na tę książkę. Była dobra, ale... no właśnie. Ale...
Fabuła sama w sobie jest ciekawa, ale miejscami wiało nudą. Mimo, że mogło się dziać nie było to zbyt dobrze przedstawione. W tej książce jest wiele opowieści. Niektóre ciekawsze, niektóre mniej, a to co się działo pomiędzy nimi jest najmniej ważne, gdzieś ginie, choć jednak bardzo istotne. Miejscami nieco kontrowersyjna, ale mimo to spodoba się nastolatkom w wieku 13+ . 
Bohaterowie są bardzo ciekawi. Soledad - główna bohaterka, gdy książka się zaczyna, jest nieśmiała i pod wpływem opowieści przechodzi przemianę stając się dojrzalszą. Podsumowując, bohaterowie rozwijają się jak na dobrą książkę przystało.
Jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, choć z tego co słyszałam jest to nie pierwsza powieść tego autora. Kunszt jest wyczuwalny i dosyć szybko się czyta, ale myślę, że to też zasługa wydania i mam wątpliwości czy kupiłabym jeszcze jakąś jego książkę, gdyby był taka możliwość.
Myślę, że książka spodobałaby się każdemu kto ma ochotę na książkę, która jest mieszanką obyczajówki z odrobiną fantastyki, ale bez fajerwerków. Nie jest długa, więc nawet jeżeli się wam nie spodoba, to nie stracicie na nią zbyt wiele czasu, dlatego właśnie ją polecam.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwo Muza