niedziela, 31 sierpnia 2014

Kubuś Fatalista i jego pan

Sprytny, zaradny Kubuś zwany fatalistą (ponieważ głosi przekonanie, że zdarza się nam tylko to, co jest z góry przypisane) mimo wszystko nie godzi się na zło tego świata i szczerze wierzy, że dobro wreszcie zatriumfuje.


Można by rzec, że Kubuś fatalista i jego pan to opowieść drogi. Tytułowi bohaterowie wiodą nas przez świat, gdzie granica między panem i sługą została prawie całkowicie zatarta. Wędrując nieustannie rozmawiają i nieustannie nas bawią. Bowiem Kubuś jest prawdziwą skarbnicą zabawnych historyjek, anegdot i przewrotnych opowieści.







Nie mogę się zbyt wypowiadać o tej książce, ponieważ wyrażanie opinii o takich starych książkach to nie moja specjalność. Język bardzo mnie irytuje i odbiera całą radość, ale spróbuję coś tam o niej napisać.

Muszę zaznaczyć, że wydawnictwo MG pięknie wydało kolejne wydanie tej książki. Sama okładka cieszy oko i jest przyjemna w dotyku, a za to wielki plus.

Nie muszę chyba mówić, że czytałam ją bardzo długo, ale ja tak mam ze starymi książkami. Mimo wszystko zauważyłam, że bohaterowie, a właściwie tylko Kubuś był wyrazisty. Często gubiłam się w narracji i musiałam wracać kilka zdań w tył, aby się połapać.

Było strasznie nudno. Chciałam, żeby tylko się skończyła, ale tu (NIESPODZIANKA!) zawinił język.

Fabuły właściwie nie ma. To opowieść o niczym. Dlatego jeżeli nie musicie, nie czytajcie tego, ale... może warto spróbować? Choćby po to, żeby mieć takie wydanie na półce. Może trzeba być starszym, aby zrozumieć. Wrócę do niej za kilka lat.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu MG

sobota, 23 sierpnia 2014

Tajemnica zamknięta w tomiku poezji



Tragiczne wydarzenia i otrzymany tomik poezji zmieniają na zawsze spokojne życie Magdy, która próbuje na własną rękę wyjaśnić tajemnicę, przez co ciągle wpada w tarapaty, stojąc na drodze niebezpiecznych ludzi i przystojnego komisarza policji. Czy Magda wyjaśni tajemnicę swojej zamordowanej przyjaciółki? Odpowiedź znajdziecie w tej książce




Dzisiaj o kolejnej dobrej książce, dobrej polskiej autorki. Może nie tak dobrej jak Mróz no, ale wiadomo jaki mam stosunek do Mroza. Kończę już drugą powieści tej autorki i wiem, że Ula Każmierczak to wspaniała autorka, ale o tym innym razem.

Okładka nie zachęca, opis sugeruje coś oklepanego i trudnego, więc dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Mianowicie ze względu na tytuł i jak dobrze, że jednak się zdecydowałam! Książeczka małych rozmiarów, bo ma ok. 180 stron, ale każda z nich jest warta przeczytania. Nie mówię, że jest bez wad, ale stają się one mało dostrzegalne, kiedy tyle się dzieje. Fabuła jest naprawdę interesująca. Nie będziesz się nudził, ponieważ akcja nie zwalnia, choć w pewnych momentach można by się pokusić o takie stwierdzenia.

Główna bohaterka mimo tego, że nie jest już pierwszej młodości jest bardzo zrozumiała dla młodzieży. Jej tok myślenia wcale nie irytuje z czym spotkałam się w wielu książkach z starszą główną bohaterką. Jest lekkomyślna i czasami irytuje swoim zachowaniem, ale gdybym nie wiedziała, że jest już dojrzałą kobietą pomyślałabym, że mam do czynienia z nastolatką. Mimo wszystko, gdyby nie jej zachowanie, byłoby nudno. Smaczku dodaje naturalnie nie kto inny, a Krzysztof. Wątku miłosnego nie mogło zabraknąć.

Widać kunszt autorki w jej powieści. Książka napisana jest lekko i zrozumiale. Tak, że jest ona dla każdego. Potrafi budować napięcia, choć nie powiem, że genialnie i rozśmieszać do łez.

W tej książce, może nie odnajdziecie ani odrobiny strachu, ale za to humor na pewno. Myślę, że to mógłby być kryminał, gdyby trochę poprawić tę książkę, ale ja przeczytałam to jak obyczajówkę. Dobre rozwiązanie na leniwe popołudnia, bo tylko jeden dzień zajęło mi przeczytanie tej książki, więc warto poświęcić kilka godzin, aby poznać tę książkę.

Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję autorce - Uli Każmierczak

niedziela, 17 sierpnia 2014

Wilk z Wall Street



Barwna, pełna ironii i humoru opowieść o jednej z najbardziej zwariowanych karier w historii. Książka Wilk z Wall Street przenosi czytelnika w świat wielkich pieniędzy, szemranym interesów, niewyobrażalnego luksusu i niekończących się imprez. W świat, w którym rządzi chciwość i pragnienie władzy. Makler Jordan Belfort za dnia zarabiał tysiące dolarów na minutę. Nocą przepuszczał je tak szybko, jak tylko mógł: na narkotyki, seks i zagraniczne wojaże. Z czasem zainteresowało się nim FBI... Po latach opowiada historię swojego życia - niezwykłej drogi na szczyt, szalonych ekscesów i dramatycznego upadku.




Zapewne wiecie, że biografie to nie moja bajka, a autobiografie niczym się od nich nie różnią. O tym, że film (osobiście go nie oglądałam, ale o nim słyszałam) powstał na podstawie książki dowiedziałam się kiedy Anita z kanału Book Reviews ją zrecenzowała. Tak ją wychwalała, że musiałam ją mieć. Spodziewałam się czegoś mocniejszego, ale źle nie było.

Nie jestem do końca przekonana, ponieważ czytało mi się to ciężko. Myślę, że dlatego, iż kiedy Belfort opisywał swoje spotkania biznesowe czy rozważania na temat interesów wiało nudą, gdyż jeżeli nie zna się tego świata biznesu ciężko cokolwiek zrozumieć i połapać się w zawiłych aczkolwiek logiczne w jakiś sposób rozważania. Tak, ta historia jest niesamowita, a niektóre momenty chyba trochę podkolorowane, ale to malutki minusik. Prawdą jest, że najlepsze scenariusze pisze życie. Powoli zaczynam się przekonywać do tego typu książek.

Ta książka to opowieść o życiu na krawędzi. Belfort balansuje na krawędzi prawa i nierzadko znacznie przekracza granicę. Nie jeden raz otarł się o śmierć czy więzienia, a jednak zawsze spadał na cztery łapy. Narkotyki, alkohol, szybkie samochody i prywatne odrzutowce. Był obrzydliwie bogaty, miał piękną żonę i córeczkę, a potem jeszcze syna. Mimo to nie był wzorowym tatą, a tym bardziej mężem. Jordan Belfort udowodnił, że jest nie tylko niezwykle bystrym mężczyzną i utalentowanym biznesmenem, ale i wspaniałym pisarzem.

Co do stylu jakim jest napisana powieść to było parę zgrzytów. Nie było to do końca złe, ale coś sprawiało, że czytało się dosyć ciężko. Dla niektórych może to być plus i dodawać charakteru, a dla innych minusem (czyli także dla mnie), bo w pewnym stopniu odbiera całą radość czytania. Jest dość długa, więc nie do końca była przyjemna. Czytanie szło mi mozolnie za to jak już wspomniałam fabuła była interesująca. Belfort lubuje się w różnego rodzaju wulgaryzmach,m które w świecie brokerów i Strattonitów są na porządku dziennym, ale z taką gracją wplatał je w piękne zdania, że to naprawdę nie ma znaczenia. Jak sam przyznaje inaczej wyobrażał sobie swoje życie. Myślał, że będzie zarabiał milion rocznie i na pewno świat biznesu nie zmieni go tak bardzo, jednak inaczej się to wszystko potoczyło.

Nie powiem, że ta książka jest zła, wręcz przeciwnie jest dobra. Wall Street jest intrygującym miejscem i zachęcam każdego do poznania tego świata. Czy sięgnę po następną część? Może nie za cenę na okładce, ale jeżeli trafi się w promocji to z chęcią dowiem się co stało się dalej. Polecam szczególnie nieco starczym, ale nie koniecznie. Kwestia stylu.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Drozdy. Dotyk przeznaczenia

Miriam Black wie, kiedy umrzesz. Ma niewiele ponad 20 lat, ale widziała już, jak umierają setki ludzi: w wypadkach, w szpitalnych łóżkach, w domu, na ulicy, wszędzie. A raczej: jak umrą. Ponieważ Miriam Black widzi przyszłość. Wielokrotnie próbowała ją zmienić – bezskutecznie. Teraz ma szczególny powód, żeby spróbować raz jeszcze; Louis Darling ma umrzeć z jej imieniem na ustach, a tak się składa, że Miriam go kocha. I że Louis ocalił jej życie.

Nie ukrywam, że spodziewałam się więcej po tej książce. Słyszałam wiele dobrego i zabrałam się za nią z wielkim entuzjazmem. Opis był tak intrygujący, że to nie mogło się nie udać. Wyszło całkiem nieźle, ale mimo wszystko nie było to nic specjalnego.
Pierwszym minusem jaki zauważyłam od pierwszej strony była narracja. Czytając to  miałam wrażenie, że mam do czynienia ze scenariuszem filmowym. Jeżeli nagraliby film na podstawie tej książki, scenariusz mieliby z głowy. Było to bardzo irytujące, przez co nie była to lekka książka. Ostry język wcale nie był tu atrakcyjny choć wiem, że to dzięki temu książka jest taka, a nie inna.
Opisuje ona życie na krawędzi bez znieczulenia. Okrutny los nie oszczędza Miriam, choć nie mogę nie wspomnieć, że to jej wybór. Nie chciała daru, którym została obdarzona i sama mogę powiedzieć, że nie jest to nic przyjemnego.
Sama fabuła bardzo mi się podobała. Wątek paranormalny łączy się z thrillerem, jednak muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś mocniejszego. Owszem przy niektórych scenach czułam lekki dreszczyk emocji, ale no cóż... nic specjalnego.
Bohaterowie nie byli szczególnie genialni, ale rozwijali się. Miriam najbardziej się zmieniła, ale jej ostry charakter pozostaje, choć niektóre pozytywne cechy osobowości się powoli kształtują.
Powieść całkiem niezła, aczkolwiek nie powalająca. Myślę, że warto poświęcić czas na coś innego, jednak to tylko indywidualna sprawa. 


sobota, 9 sierpnia 2014

Wyeliminować! Czyli powieść o Tobie



Wyobraź sobie, że po dwudziestu latach lojalnej współpracy z firmą farmaceutyczną z dnia na dzień dostajesz wypowiedzenie, a twój najlepszy przyjaciel zajmuje twoje dotychczasowe stanowisko. Co zrobisz? Jaki będzie twój ruch? Przełkniesz gorzką pigułkę czy poszukasz zemsty?Wierz mi, zemsta będzie lepszym rozwiązaniem. Jak zatem dopaść twojego dawnego przyjaciela, panią prezes, a najlepiej wszystkich mających związek z twoim zwolnieniem? Jesteś dokładny, metodyczny i masz duże szanse na sukces. Jak tu nie spróbować? Ale strzeż się! Musisz ich wyeliminować, zanim ktoś wyeliminuje ciebie!




Opis i okładka bardzo zachęcają. Sięgnęłam po tę książkę z wielką nadzieją. Pierwszym minusem był format. Malutka książeczka, połowa zeszytu A5. Mała czcionka z dużymi marginesami. Na dodatek króciutka, niecałe 160 stron. Kiedy przyszła, to myślałam, że się pomylili. Taki obiecujący opis zrealizować na tak małej powierzchni? Wtedy już wiedziałam, że nie będzie to miła lektura.

Autor używa drugiej osoby, zwracając się do czytelnika. Czytelnik występuje w roli głównego bohatera. Byłoby to obiecujące, ale tym samym jesteśmy zmuszeni do roli głupiego psychopaty. Poza tym autor za bardzo puścił wodze fantazji. Na polskie realia jest to niemożliwe. Coś takiego to ostatecznie w Nowym Yorku czy tym podobnych miastach, ale nie w Polsce. Ludzie, no błagam. Ta książka kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Jest bezmyślna, a autor gubi się w narracji i niekiedy w fabule. Za dużo szczegółów dotyczących jedzenia, a za mało szczegółów reszty. Nie wiemy jak wyglądają bohaterowie ani otoczenie. Nie ma żadnych opisów dotyczących tego co dzieje się w okół.

Chciałam, żeby ta książka tylko się skończyła. Jest tak króciutka,a ja po dziesięciu stronach chciałam rzucić ją w kąt. Zakończenie było tak przewidywalne, że brak mi słów. Prawda, dużo się dzieje, a akcja pędzi, ale mówię stanowcze NIE. Autor nieudolnie wplótł opis rozkładających się zwłok i szkieletów, chcąc zapewne naśladować Kinga lud innego pisarza horrorów, ale to było raczej śmieszne niż straszne.

Nie polecam jej nikomu. Jest tyle dobrych książek na świecie, że takie gnioty możecie sobie odpuścić. W debiutach młodych pisarzy wybaczam wiele, ale to już przesada. Dziękuję za uwagę.
Za możliwość przeczytanie tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res

piątek, 8 sierpnia 2014

Parabellum: Prędkość ucieczki

W sierpniu 1939 roku sierżant Bronisław Zaniewski, służący w jednostce stacjonującej pod granicą rumuńską, ma znacznie większy problem niż przejmowanie się doniesieniami o zagrożeniu niemieckim. Tym razem nie tylko zadarł, ale i pobił się ze swym przełożonym, chorążym Chwieduszko. A w wojsku podniesienie ręki na starszego stopniem to nie przelewki...
W tym samym czasie młodszy z braci Zaniewskich, Stanisław, myśli przede wszystkim o własnych zaręczynach. Tylko jak ma powiedzieć ojcu, że jego wybranka jest Żydówką?


Pierwszego września bójki i zaręczyny przestają być ważne.




O mamusiu! Nie mam słów by określić tę książkę, a wiedzcie, że słownictwo mam bogate. Nie wiem jak o niej mówić, a co dopiero pisać. Od pierwszego wejrzenia się zakochałam na zabój, po prostu na amen. To po prostu arcydzieło. Dopóki każdy na globie (i poza nim) nie przeczyta tej książki, będę o niej mówić wszędzie i każdemu. Każdy człowiek (i nie tylko) musi poznać tę wspaniałą, cudowną powieść. Nie dajcie się zwieść opisowi, który no cóż, nie ukrywajmy, nie jest zbyt interesujący, a na pewno nie w porównaniu do treści. Okładka w żaden sposób nie oddaje genialności tej książki, choć przyznajmy, że zachęca do czytania. Skupmy się na środku.

Losy obu braci oraz ich towarzyszy przeplatają się wzajemnie tak jak i Christiana Laitnera, który jest kapitanem niemieckich oddziałów. Różne wydarzenia możemy poznać z perspektywy wielu bohaterów, nie tylko braci Zaniewskich i Laitnera. To dodatkowy plus.

Bohaterowie są tak prawdziwi, że nie mogłam uwierzyć, iż to wszystko zrodziło się w głowie jednego, genialnego człowieka. A Bronek Zaniewski jest wprost powalający.

Akcja jest szybka, dużo się dzieje (jak to na wojnie). Nie gubiłam się, co często zdarza się, gdy książka jest napakowana akcją.

Język jest prosty, ale nie banalny. Autor genialnie zobrazował sytuację Polski, polaków, ale i niemców. Spodziewałam się, że książka może być dobra, ale nie wiedziałam, że uzależnia jak narkotyk.

Pomijam wiele innych punktów tej książki, które są genialne, ponieważ obawiam się, że nie starczy mi słów, aby opisać genialność tej powieśii, a i "genialna" tylko w małym stopniu oddaje genialność (wiem, powtarzam się, ale musicie mnie zrozumieć. Tak zachowuje się zakochany człowiek. Gada głupoty) tej książki. Wszystko co pominęłam jest GENIALNE.

Autor. Remigiusz Mróz. No, ludzie to chyba żart! Nie często natykam się na autorów, których mogłabym umieścić w moim rankingu ulubionych autorów. Oficjalnie Mróz jest moim ulubionym polskim autorem (Nurowska, Chmielewska, Melissa Darwood itd. to po prostu pikuś przy Mrozie) i jest na drugim miejscu moich ulubionych autorów z Polski i zagranicy (sorry, Rowling nikt nie przebije). Kingu, Mastertonie, Meyer, Daugherty, Zafonie i wy wszyscy, którzy jesteście autorami bestsellerów i królami swoich kategorii - ktoś was pobił. Tak, polak potrafi.

Prędkość ucieczki to jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam, a było tego dużo. Druga część już nie długo musi trafić na moją półkę, bo chyba wybuchnę. Niezależnie od twojego wieku - przeczytaj ją. Ciebie też uzależni i znokautuje swoją genialnością.

Szukałąm minusów, nieścisłości - na próżno. Nawet nie mogę sobie wyobrazić ile pracy autor musiał włożyć w tą książkę. Jeszcze zobaczycie - będę miała jego dedykację. Wiedzcie też, że wtedy będę się nią chwaliła po wieki.

Powieść Prędkość ucieczki otwiera cykl Parabellum, opisującego niezwykłą tułaczkę obu braci po ogarniętej wojną Europie. Będą walczyć, zabijać, uciekać przed faszystami i bolszewikami, wplątywać się w afery szpiegowskie... Oraz kochać piękne kobiety ( bez obaw, to nie romansidło).

Za możliwość przeczytania tego arcydzieła dziękuję Instytutowi wydawniczemu Erica

środa, 6 sierpnia 2014

Dziedzictwo



Czy Allie pozna wreszcie największą tajemnicę swojego życia i rozwiąże zagadkę Nocnej Szkoły? Kim jest tajemniczy szpieg działający w Akademii Cimmeria? Czy szkoła jest gotowa na kolejny atak Nathaniela?







Niedawno recenzowałam pierwszą część serii o Nocnej Szkole i mówiłam, że na pewno przeczytam kolejną część. Stało się to bardzo szybko. Żałuję, że jest krótsza od pierwszej części, a pochłonęłam ją w rekordowym czasie. Dosłownie nie mogłam się oderwać, a każda próba oderwania mnie, spełzła na niczym.




Nie mogę za dużo powiedzieć, ponieważ nie chcę spojlerować. Ale mogę wam zdradzić, że kolejne zabójstwo nieźle was zaskoczy. Akcja toczy się bardzo szybko, od pierwszej strony i to bardzo dosłownie. Przyłapałam się na tym, że nie pamiętam co działo się sto stron wcześniej. Lubię, gdy coś się dzieje, ale to chyba troszkę przesada. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona.




Bohaterowie nie zmienili się znacząco od poprzedniej części. Nadal nie lubię Katie Gilmore, za to Carter stracił w moich oczach, za to Sylvian mile mnie zaskoczył. Relacje pomiędzy tą trójką diametralnie się zmienią, a czy na lepsze - oceńcie sami.




Kolejna część mam nadzieja, że błyskawicznie pojawi się na blogu. Dowiedziałam się, że w Polsce dotychczas wydano tylko trzy części, nad czym ubolewam i będę czekać na kolejne. Myślę, że Wybrani będą konkurować do mojej ulubionej serii (zaraz po Harrym Potterze). Polecam gorąco szczególnie nastolatkom, ale nie tylko.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Gwiazd naszych wina

" Czasami trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat nigdy już nie będzie stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. Ale są też takie dzieła jak Cios udręki, o których nie możesz opowiadać innym, książki tak rzadkie i wyjątkowe, i  t w o j e , że dzielenie się nimi wydaje się niemalże zdradą." - John Green (Gwiazd naszych wina)

Nic dodać, nic ująć. John Hreen oddał moje uczucia związane z tą książkę, lepiej niż zrobiłabym to ja własnymi słowami. Gwiazd naszych wina czytałam już jakiś czas temu, ale dopiero teraz pozbierałam się na tyle, aby o niej coś napisać. KAŻDY musi ją poznać. Film? Nie tak dobry jak książka. NAWET JEŻELI NIE CZYTASZ KSIĄŻEK, MUSISZ POZNAĆ TĘ. MUSISZ.