piątek, 27 lutego 2015

Anatomia kłamstwa



Chcielibyście być okłamywani? Nie sądzę. Jak mówi przykazanie "Nie rób drugiemu co tobie nie miłe", a jednak kłamiemy. Ponoć dziesięć razy na dobę. A jaka jest idealna liczba kłamstw? Jedno, ponieważ kłamiąc raz musimy zrobić to jeszcze wiele razy, aby podtrzymać pierwsze kłamstwo. A jak rozpoznać kłamcę? "Anatomia kłamstwa" Wam powie.

"Anatomia kłamstwa" to książka napisana przez kilku agentów CIA, którzy dzielą się z nami sztuką rozpoznawania kłamstwa, w czym doskonalili się przez wiele przesłuchań. Jest to książka popularnonaukowa, ale wolę nie używać tego określenia, ponieważ mnie osobiście odpycha, przywołując nieprzyjemne skojarzenia. Istota tej książki jest zupełnie inna. Autorzy tak przedstawiają nam istotę kłamstwa i metody, aby go wykryć bardzo ciekawie. Czytałam to jak najlepszą powieść. Jest to poradnik, który zawiera różne anegdoty pozwalające lepiej zrozumieć rzecz, i które zastosowane sposoby są potem omawiane i tym samym lepiej zrozumiałe. Język, którym ta lektura jest napisana nie nuży i wciąga. Nie mogłam się oderwać, wciąż chciałam chłonąć wiedzę zawartą w tej książce. Autorzy zwracają się bezpośrednio do czytelnika, co dodatkowo ułatwia odbiór.

Tę książkę zaczynałam z wielkim entuzjazmem, a skończyłam ją jeszcze bardziej podekscytowania. Tę recenzję piszę świeżo po lekturze, więc jeszcze nie zdążyłam wypróbować sposobów z tej książki, ale myślę, że będzie to skuteczne. Uświadomiłam sobie swoje reakcje przy kłamstwie, na które nigdy nie zwracam uwagi, a jednak jak widać są istotne, bo nie będę ukrywać, że i mi zdarza się kłamać.

 Ta książka to wiedza z samego źródła, wspaniale opisana, wciągająca i intrygująca, pozwalająca szarym ludziom odkrycie niektórych tajników pracy CIA. A ty, chcesz poznać anatomię kłamstwa?

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu SQN!

środa, 25 lutego 2015

Wynalazca szczęścia [PRZEDPREMIEROWO]



Wynalazca szczęścia - jeszcze nie znajdziecie jej na półkach księgarni, wątpliwe nawet, abyście zobaczyli ją w zapowiedziach. To wszystko za jakiś czas, ale już dzisiaj powiem Wam, czy warto zawracać sobie nią głowę.

Novae Res nie życzy sobie publikowania opisu przed ukazaniem się w zapowiedziach, nie wiem czy to samo tyczy się mojego autorskiego opisu, ponieważ nie dostałam odpowiedzi na mojego maila, ale wolę nie ryzykować, natomiast, aby dać Wam choć zarys fabuły powiem trochę nie składnie, niedokładnie, może chaotycznie: lektura filozoficzna, gdzie poruszane są bardzo niecodzienne pytania, ale z perspektywy dziecka. Może nie wiele Wam to powie, ale zawsze. Może nie ukazuje istoty tej powieści. Od razu zaznaczam, że z nieznanych mi powodów trudni napisać mi tą recenzję, więc nie czepiajcie się :D



Pierwsze co wywarło na mnie duże wrażenie to sposób przedstawienia umysłu dziecka. Myślicie, że dzieci nic nie wiedzą? Przeciwnie, widzą i słyszą więcej niż wszystkim się wydaje. Ta powieść ukazuje rozumowanie filozofa, który wie.Wie mimo, że jest dzieckiem. Powieść ta porusza bardzo trudne tematy, nurtujące ludzkość od zarania dziejów. Gdzieś tam głęboko w głowie kołatała mi się myśl, że nie dam rady z tą książką. Na pierwszy rzut oka, jest przecież niesamowicie nudna, ale z jakiegoś powodu skusiłam się na nią.

Zaskoczyło mnie, że czytałam tę książkę z autentyczną przyjemnością. Autor lawiruje na granicy trudnych tematów, a tym, aby nie zasnąć po kilku stronach. Czyta się lekko, ale nie pomyślcie, że całość jest lekka. O nie. To powieść trudna, ale i dobra, z początku nie wiedziałam jak ją ugryźć, a w pewnych momentach byłam naprawdę znudzona. Nie cały czas, aczkolwiek nie mogę pominąć tego faktu.

Z racji, że otrzymałam egzemplarz przedpremierowy przed korektą, powinnam coś napomknąć na temat okładki czy błędów w treści, których praktycznie nie ma. Na temat okładki powiem tylko tyle, że nie za bardzo mi się podoba, ale nie wiem jak to będzie wyglądało po premierze. Nie pokażę Wam okładki, ponieważ wydawnictwo nie życzy sobie tego przez ukazaniem się książki w zapowiedziach, to samo tyczy się opisu, ale sam wydrukowany tytuł w środku chyba mogę pokazać.

Ta książka nie jest bez wad. Jest pouczająca. Nie zawsze czyta się ją z przyjemnością. Z reguły. Mimo wszystko, podobała mi się i mogę ją polecić, aczkolwiek nie spodoba się każdemu. Jest to ciekawie ukazany trudny temat, pozbawiony irytującego, bezsensownego bełkotu.
 
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res

piątek, 20 lutego 2015

Inferno


Robert budzi się w szpitalu. Nie wie w jakim jest kraju, nie pamięta dwóch poprzednich dni ze swojego życia. Dowiaduje się, że został postrzelony, kiedy do sali wpada kobieta z irokezem, która z premedytacją zabija lekarza. Robert jest zmuszony uciekać. Razem z tamtejszą lekarką udają się do jej domu. Tam znajdują ukryty w marynarce Roberta dziwny przedmiot. Co Robert robi w tym kraju? Dlaczego ktoś chciał go zabić? Główny bohater zostaje wystawiony na próbę. Musi uratować świat przed zagładą. Ale co, jeśli to wszystko to mistyfikacja? Komu może zaufać?

"Inferno" - swoją przygodę z Danem Brownem zaczęłam właśnie od tej powieści. Ponoć jest słabsza niż poprzednie, co bardzo mnie cieszy, ponieważ jeżeli to jest gorsze, to wcześniejsze książki będą fenomenalne.

Po pierwsze: zadziwiło mnie to, że książka choć nie należy do najkrótszych, mieści swą akcję w przeciągu dwóch dni. Myślę, że za to należy się duży plus, jakoś szczególnie nie przepadam za przydługimi historiami. Autor umiejętnie akcję z kilku tygodni zmieścił w kilkudziesięciu godzinach. Sprawia to, że akcja cały czas pędzi i nie zwalnia Od pierwszej strony jesteśmy rzucani w wir akcji. Można by się obawiać, że nadmiar wydarzeń może spowodować zmęczenie powieścią, ale nie w tym przypadku. W kilku innych książkach miałam do czynienia z tym, że nie pamiętałam co działo się kilka stron temu, ale na szczęście tutaj nie trzeba się tego obawiać. Nadmiar informacji nie przytłacza, podawane są one w starannych dawkach, aby przekazać jak najwięcej w krótkim czasie i nie zmęczyć przy tym czytelnika. Myślę, że jest to pierwsze co trzeba zaznaczyć.

Po drugie: bohaterzy.Główny bohater nie będzie moim ulubionym, ale nie trafi też na czarną listę. Jest charakterny i zapamiętam go na długo. Postaci ogólnie nie są dopracowani, ale to tylko takie czepianie się, ponieważ w ogóle się tego nie odczuwa, a ja chyba na siłę szukam negatywów.

Uwielbiam takie książki z zagadkami i tym podobne, a to właśnie jedna z nich. Brown jest ponoć mistrzem w swoim fachu i muszę przyznać, że jest w tym ziarno prawdy. Chętnie zabiorę się za jego pozostałe powieści.

"Inferno" ma wspaniały klimat. Aurę tajemniczości pogłębia fakt, że Robert nie pamięta kilku poprzednich dni. Książka jest pełna zwrotów akcji, których czytelnik się nie spodziewa. Kolejne strony przerzucałam z wypiekami na twarzy od początku do końca. Cały czas próbowałam rozgryźć o co chodzi, a na końcu okazało się, że nie wiedziałam o fakcie, który ułatwiłby mi znacznie pewne rzeczy.

Urzekło mnie także wydanie. Ja mam akurat w twardej oprawie z czego bardzo się cieszę, bo uwielbiam takie książki. Ma ona obwolutę ze zdobionym nazwiskiem autora, a pod spodem znajduje się czerwona okładka ze złoconym tytułem oraz imieniem i nazwiskiem Dana Browna bez żadnych dodatkowych elementów. Z tego wynika, że nie dosyć, iż od początku, już na zewnątrz jest świetnie, to w środku jeszcze lepiej!

Zakończenie mnie zaskoczyło, nie spodziewałam się czegoś takiego.

Ogólnie polecam książkę. Słyszałam, że Brown stosuje schematykę w swoich książkach, ale nie mam porównania. Nie znając dzieł tego autora muszę powiedzieć, że ta książka jest naprawdę dobra i cieszę się, że ją przeczytałam. Jak już wspomniałam, z pewnością sięgnę po inne książki tego autora, zwłaszcza zależy mi na "Kodzie Leonarda da Vinci", o której słyszeli wszyscy, a na pewno zdecydowana większość.


poniedziałek, 16 lutego 2015

Zbrodnia i kara [przedpremierowo]

Raskolnikow... ach, mój drogi Rodionie Raskolnikow! Ślubuję ci miłość po wsze czasy!
Po tak dramatycznym wstępie, zapewne nie trudno zgadnąć, że główny bohater słynnej powieści Fiodora Dostojewskiego skradł moje serce popełniając przy tym zbrodnię. Nie ominie go także kara! Będę wracać do tej książki nie jeden raz i maltretować Raskolnikowa, aż mi się znudzi ( o ile to możliwe).
 Czy da się mówić o takiej klasyce, przedmiocie znienawidzonym przez wielu uczniów? Czy da się oceniać takie dzieło? Udało mi się z "Lalką", więc może uda mi się i tym razem. Wielu z was, o ile nie wszyscy, znacie tę powieść. Czytaliście ją z przymusu lub z własnej woli. Znacie całość lub fragmenty. Wiecie o czym opowiada i wiecie też, że nie jest nowością, a treść jest dla wszystkich chociaż w najmniejszym stopniu znana.
Najnowsze wydanie nakładem wydawnictwa MG jest zupełnie czymś nowym. Okładka jest wesoła i kolorowa, więc nawet najtwardszy przeciwnik książek będzie chętnie sięgać po tę książkę, a kiedy już to zrobicie pokochacie tę lekturę.
Nie sądziłam, że książka z dziewiętnastego wieku może tak mi się tak spodobać. Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych książek, które dotychczas czytałam. Wciągnęła mnie niesamowicie i ciężko było mi się oderwać. Niestety musiałam od czasu do czasu przerwać, bo książka jest dosyć długa i ciężko byłoby czytać nieprzerwanie, aczkolwiek czytałam to z wręcz masochistyczną przyjemnością.
Jest to jedna z tych książek, które za każdym razem przekazują nam coś innego. Zawsze będzie to ta sama historia, a jednak inna. Jedna z tych, które trzeba i warto znać. Jedna z tych, które pokochasz.
  W pewnych momentach zachowania niektórych bohaterów wprawiały mnie w ogłupienie i zastanawiałam się, czy powinnam się śmiać czy płakać, aczkolwiek było to pozytywne.
"Miłość od pierwszego słowa" to chyba najlepsze określenie. Nie jest to lekka lektura, a jednak ja tak ją odczułam. Nie męczyłam się z nią i przewracałam strony z przyjemnością. Szkoda, że nie jest ona dłuższa, ale przeczytam także pozostałe książki Dostojewskiego.
Nie wiem jak Wy, ale jak dla mnie, to wydanie jest obowiązkowe. Premierę ma już 28 lutego. Jest to świetny prezent dla kogoś, jak i dla siebie. Na półce cieszy oczy, a treść niesamowicie urzeka. Po prostu musicie przeczytać tę książkę, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście.
Czytacie ten tekst dzięki wydawnictwu MG


sobota, 14 lutego 2015

Wiem o tobie wszystko [przedpremierowo]


Clarissa ma poważny problem. Po tym, jak Rafe, kolega z pracy zapałał do niej sympatią, jej życie zamieniło się w piekło. Jest zawsze tam, gdzie ona i... wie o niej wszystko.











Była to bardzo wyczekiwana przeze mnie książka. Nawet nie zgadniecie w co była zapakowana! Otóż w papier. To może nic dziwnego, ale były na nim fakty dotyczące... mnie. Na początku, aż podskoczyło mi serce. Co? Skąd ktoś to może wiedzieć? Promocja zachwyciła mnie nie mniej niż sama treść. Naprawdę to świetna sprawa! Ciekawa, ale i... przerażająca. Uświadamia to, jak wiele można się dowiedzieć o człowieku śledząc go w internecie. A chyba sami przyznacie, że większość z tych faktów nie jest ogólnie wiadomymi informacjami, a przynajmniej tak sądzę. W każdym razie mimo, że już wcześniej miałam ochotę na tej książce, po tym dodatku nie mogłam się opanować! Ina pewno pozwolił mi on lepiej zrozumieć Clarissę, choć myślę,że jej zaniepokojenie,czasem strach, jest opisany na tyle dokładnie, że także i Wy utożsamicie się z główną bohaterką. Dodam jeszcze tylko, że ten kto wymyślił tę promocję powinien dostać premię, ale obiecuję, że na tym kończę rozpływanie się nad tym dodatkiem i przestanę robić Wam chrapkę :)
 "Wiem o tobie wszystko" porusza bardzo ważny i aktualny temat - stalking. Stalkerem może być każdy, nawet ten, kto wygląda na "normalnego". Nie będę się tu rozwodzić nad wariantami psychologicznymi tego przypadku na czym znam się tak bardzo, że aż wcale.

Bardzo podobało mi się to, że książka naprawdę jest wyrazista i... prawdziwa. Autorka bardzo dobrze opisała problem jednocześnie nie męcząc czytelnika. Książka napisana jest lekko, co sprawia, że mimo powagi tematyki książki bardzo dobrze się to czyta i czerpie z tego radość. Podczas czytania można odnieść wrażenie, że ta historia wydarzyła się naprawdę, choć myślę, że jest ona bardzo podobna do autentycznych przypadków. Czytając tę powieść poczułam się jakbym to ja była Clarrisą i mnie to wszystko spotykało.

Kiedy pisałam pierwszy raz tę recenzję były to same "Ochy" i "Achy", więc stwierdziłam, że nie nadaje się to do publikacji i oto czytacie ten tekst. Musiałam ochłonąć po tej lekturze, aby spojrzeć na nią chłodniejszym okiem i sklecić parę w miarę sensownych zdań.

Ta powieść uzależnia. Nie można się od niej oderwać, a jeżeli jakimś cudem udało się komuś odciągnąć mnie na chwilę od tej powieści myślałam o niej nieustanie. Raz nawet złapałam się na tym, że oglądam się za siebie, aby sprawdzić, czy nie ma za mną Rafe.

I tutaj dochodzimy do najlepszej części tej lektury. Rafe. Niby to on jest czarnym charakterem, ale wyjątkowo go polubiłam. Momentami było mi go żal. Niewątpliwie miał nie po kolei w głowie, ale wzbudził moją sympatię. Z pewnością trafi on na moją listę ulubionych bohaterów książkowych.

Skoro poświęciłam akapit na Rafe, to nie mogłabym nie wspomnieć o Clarissie. To z jej perspektywy czytamy tę książkę. Znaczną jej częścią są zapiski głównej bohaterki dotyczące prześladowań Rafe, które były najciekawsze. Z początku nie mogłam zrozumieć Clarissy, ale w miarę czytania coraz bardziej zaczynałam ją lubić. Mimo to, na pewno nie zmieści się w kategorii najlepszych postaci.

Odczuwalny jest kunszt autorki, która pisze świetnie mimo, że "Wiem o tobie wszystko" to jej debiut. W ogóle bym tej lektury o to nie podejrzewała. Mam nadzieję, że ta pozycja trafi na wysokie miejsce w rankingu najlepszych debiutów. Z tyłu książki czytamy, że autorka tejże powieści - Claire Kendal - zachęcona sukcesem debiutu pracuje nad kolejną książką i wiem, że na pewno po nią sięgnę.

Polecam tę książkę każdemu. Jest to świetny thriller psychologiczny ukazujący problem stalkingu . Może być poradnikiem jak walczyć ze stalkerami, jest przestrogą. Jest to naprawdę wartościowa lektura.
 A to oko na okładce bardzo mnie urzekło:



Premiera już 18 lutego!

Za możliwość zrecenzowania tej książki dziękuję wydawnictwu Akurat

czwartek, 12 lutego 2015

Styczniowe zdobycze i podsumowanie czytelnicze

Podsumowanie jest trochę spóźnione, ale.. lepiej późno niż wcale! Wpadłam na pomysł, aby posegregować je według różnych kategorii i oto jest! Zapraszam na moje książkowe zdobycze w styczniu oraz te, które udało mi się przeczytać.
Na pierwszy ogień pójdą wszystkie książki, które dostały się w moje rączki w styczniu. Trochę tego dużo, ale to wszystko przez to, że w Empiku były promocje, a dodatkowo okazje trafiały się zewsząd:
  1. Domofon - Zygmunt Miłoszewski
  2. Potem... - Guillaume Musso
  3. Zęby tygrysa - Tom Clancy
  4. Bezcenny - Zygmunt Miłoszewski
  5. Donten ni warau (Śmiech w chmurach) 3 - manga - Karakarakemuri
  6. Orange  2 - manga - Takano Ichigo
  7. Sword art online 1 - Reki Kawahara
  8. Doubt 4 - manga - Tonogai Yoshiki
  9. Are you Alice? 2 - manga - Ai Ninomiya
  10. I nie było już nikogo - Agatha Christe
  11. Chłopcy - Jakub Ćwiek
  12. Zaginiona dziewczyna - Gillian Flynn
  13. Wiem o tobie wszystko - Claire Kendal
  14. Alicja i lustro zombi - Gena Schowalter
  15. Inferno - Dan Brown
  16. Córka dymu i kości -  Laini Taylor
  17. Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa - Marcus Sakey
  18. Lewiatan - Scott Westerfeld
  19. Beta - Rachel Cohn
  20. Love, Rosie - Cecelia Ahern
  21. Lalka - Bolesław Prus
  22. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski
  23. Wyznaję - Jaume Cabre
  24. Planeta Małp - Pierre Boulle 
  25. Dawca - Lois Lowry
  26. Władca Liczb - Marek Krajewski

 Teraz przyszła pora na książki, które zdołałam przeczytać w tym miesiącu. Jestem zadowolona ze swoich wyników. Przeczytałam kilka książek mimo, że w szkole miałam dużo zajęć.
  1. Doubt 4 - manga - Tonogai Yoshiki
  2.  Are you Alice? 2 - manga - Ai Ninomiya
  3.  I nie było już nikogo - Agatha Christe
  4. Planeta Małp - Pierre Boulle 
  5. Dawca - Lois Lowry
  6. Beta - Rachel Cohn
  7. Lewiatan - Scott Westerfeld
  8.  Władca Liczb - Marek Krajewski
  9. Córka dymu i kości -  Laini Taylor
  10. Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa - Marcus Sakey
  11.  Alicja i lustro zombi - Gena Schowalter
  12.  Love, Rosie - Cecelia Ahern
  13. Inferno - Dan Brown
  14. Lalka - Bolesław Prus 
Skoro przeczytałam powieści wymienione powyżej, siłą rzeczy zostało mi jeszcze kilka, które będę chciała przeczytać za niedługo:

  1. Domofon - Zygmunt Miłoszewski
  2. Potem... - Guillaume Musso
  3. Zęby tygrysa - Tom Clancy
  4. Bezcenny - Zygmunt Miłoszewski
  5. Donten ni warau (Śmiech w chmurach) 3 - manga - Karakarakemuri
  6. Orange  2 - manga - Takano Ichigo
  7. Sword art online 1 - Reki Kawahara
  8. Chłopcy - Jakub Ćwiek
  9. Zaginiona dziewczyna - Gillian Flynn
  10. Wiem o tobie wszystko - Claire Kendal
  11. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski
  12. Wyznaję - Jaume Cabre
Teraz przedstawiam Wam najgorsze książki miesiąca. Wiązałam z nimi duże nadzieje, więc bardzo się zawiodłam.
  1.  Władca liczb - Marek Krajewski
  2. Beta - Rachel Cohn
  3. Love, Rosie - Cecelia Ahern
Były złe książki, ale są jeszcze one. Te perełki, które oczarowały mnie i w stu procentach spełniły moje oczekiwania, może nawet je przewyższając:
  1.  I nie było już nikogo - Agatha Christie
  2. Lalka - Bolesław Prus
  3. Alicja i lustro zombi - Gena Schowalter
  4. Inferno - Dan Brown
Wpadłam także na pomysł, aby wybrać dla Was "Grubaski miesiąca". Są to książki, które zdobyłam i liczą sobie ponad 500 stron:
  1.  Zaginiona dziewczyna - Gillian Flynn
  2. Inferno- Dan Brown
  3. Love, Rosie - Cecelia Ahern
  4. Alicja i lustro zombi - Gena Schowalter
  5. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski
  6. Lalka - Bolesław Prus
  7. Wyznaję - Jaume Cabre
Na koniec chcę się pochwalić, jakie pozycje dostałam do recenzji, i o których opinii możecie się wkrótce spodziewać ("Lalkę" już zrecenzowałam na blogu):

  1. Wiem o tobie wszystko - Claire Kendal (przedpremierowo)
  2. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski
  3. Lalka - Bolesław Prus
Na dzisiaj to wszystko! Mam nadzieję, że post Wam się podobał.
Co sądzicie o moich zdobyczach? A ile książek Wy przeczytaliście w tym nowym roku?


poniedziałek, 9 lutego 2015

Lalka



"Lalka", czyli pogromca uczniów. Wielu skazanych było lub będzie na tę książkę, co (wiem z własnego doświadczenia) może najlepszą powieść zamienić w gniot, bo chyba nikt nie lubi czytać czegoś pod kogoś dyktando. Dlatego na początku radzę: zanim każą Ci przeczytać to w szkole - zrób to wcześniej na własną rękę. Jeżeli Ci się nie spodoba - i tak będzie to mniejsze zło, jeżeli Cię zachwyci - wspaniale! A może masz ją już za sobą? No cóż, czy to dobrze czy nie, musisz zdecydować sam. Ja sama doszłam do wniosku, że nie odważę się wytykać błędów w książce, która ma już tyle recenzji, a nawet powstałe na jej temat prace naukowe. Wyrażę więc swoją krótką subiektywną opinię oraz kilka słów o wydaniu. Ale zanim to zrobię; zapytałam o tę pozycję parę osób, a oto czego się dowiedziałam:
 To jedna z niewielu książek przy których strasznie się męczyłam, a zachowanie głównego bohatera irytowało mnie nawet bardziej niż zachowanie Łęckiej.

 Jak dobrze pamiętam z liceum, to jedyna w całym kanonie lektur którą nie przeczytałam do końca, dosłownie usypiałam przy niej. Długie i nudne wątki, dużo opisów nie zawsze coś straktucyjnego wnoszącego w fabułę.

  "Lalka" spoczęła obok "Dziadów" na cmentarzysku książek nieprzeczytanych. Nie dałam rady. Filmu również nie dałam rady obejrzeć. Dodam, że książki i filmy ukazujące ówczesne problemy społeczne uwielbiam. Tylko ta "Lalka" mnie pokonała. 

  Na pierwszy rzut oka widać, że "Lalka" to nie ideał, przecież gdyby tak było, wszyscy by ją lubili. Ale nie myślcie, że usłyszałam same narzekania:

Jedyna lektura w ostatniej klasie liceum, którą przeczytałam z przyjemnością i byłam zachwycona.


Jedna z moich ulubionych lektur. Mimo durnego zauroczenia Wokulskiego, to lubiłam jego dusze, która była z pogranicza romantyzmu i pozytywizmu. Uwielbiałam postać Rzeckiego, który miał swoje wartości i ten moment, gdy krzywo patrzono na niego, jako niemodnie ubranego człowieka. Na tle ogromnej ilości sprzedawalnej hołoty byli najlepszymi jednostkami.

 
Jak dla mnie najlepsza książka jaka powstała w Polsce kiedykolwiek. Przeczytałem pod wpływem zachwytów mojej znajomej, i bardzo jej dziękuję. Sam opis świata, nieco przewrotne życie Wokulskiego, relacje międzyludzkie i życie Rzeckiego - a wszystko we wspaniałej polszczyźnie. Piękna rzecz.


 Ja byłam zachwycona.. Naprawdę wszystko mi się w niej podobało, a kiedy kończyłam byłam zrozpaczona, że to już koniec.



No, dobrze znamy opinię innych, ale to chyba powinna być moja recenzja, prawda? Owszem.

Moim zdaniem ta powieść jest godna uwagi. Przyznam, że i mnie Wokulski lekko irytował co nie będzie mi przeszkadzać w ponownym przeczytaniu "Lalki", bo na pewno do niej wrócę. Mimo wszystko Wokulski to nic w porównaniu do zachowania Łęckiej, która denerwowała mnie nie na żarty. Za to Rzecki? To niewątpliwie mój ulubiony bohater.Kocham go! Jest wprost bezbłędny!

Fabuła wcale nie kręci się wokół uczucia Wokulskiego do Łęckiej, choć jest bardzo istotne. Gdybym miała znosić tę kobietę przez całą lekturę - trafiłaby ona w ścianę po kilkudziesięciu stronach.

W każdym razie - powieść bardzo mi się podobała i polecam ją całym sercem. Wiadomo, że styl jakim napisana jest "Lalka" nie będzie zbyt nowoczesny, ale jak można się temu dziwić? Książka jest niewątpliwie ponadczasowa, ale niektórych elementów po prostu nie zmienimy.



Ale największą uwagę chciałabym zwrócić na wydanie, które otrzymałam od wydawnictwa MG. Wow, to dopiero coś! Niewątpliwie najładniej wydana "Lalka". Okładka rzuca się w oczy i jest niezłą cegiełką - między książkami nie zginie! Okładka jest kolorowa, zachęca i aż chce sięgnąć po tę powieść. Nawet jeżeli nie masz jeszcze tego egzemplarza bez względu na to czy posiadasz inny - to musisz mieć! Jestem bardzo zadowolona, że mam takie gustowne wydanie.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu MG