sobota, 27 września 2014

Książkowy Albo Albo TAG



U mnie cały czas tylko recenzje i recenzje. Na stosik nie mogę się zmóc i ogólnie u mnie z weną jest różnie. Zresztą w czytaniu mam zastuj, bo mam dużo nauki, więc dopóki nie skończę książki, którą aktualnie czytam, uraczę was pierwszym tagiem od początku bloga. Bardzo lubię ogladać je na You Tube i czytać na blogach, więc może i wam się spodoba.

Chodzi o to, żeby wybrać jedną odpowiedź i właściwie tyle, ale bardziej zorientujecie się podczas trwania Tagu

1. Wolisz trylogie, czy powieści jednotomowe?

Zacznijmy od tego, że najbardziej lubię dłuższe serie, ale jeżeli miałabym wybierać, to oczywiście trylogie Często w powieściach jednotomowych wiele wątków pozostaje niewyjaśnionych i nie wiemy co będzie dalej, a to pytanie nurtuje mnie zwłaszcza, jeżeli książka jest dobra.
2. Wolisz książki napisane przez kobiety, czy mężczyzn?

Nigdy nie zwracam a to szczególnej uwagi, ale chyba wybiorę powieści autorek, patrząc na moją biblioteczkę. Właściwie to praktycznie wszystkie moje ulubione książki zostały napisane przez autorki.
3. Wolisz kupować w Empiku, czy tylko na stronach internetowych?

Empik jest dosyć drogi, chodzi mi tu o to, żenie ma zbyt często żadnych promocji Lubię chodzić między półkami i przebierać w książkach własnoręcznie, ale jednak strony internetowe wygrywają, a zwłaszcza taniaksiazka.pl , ponieważ jest naprawdę bardzo tanio i tam gdzie za 30 zł w Empiku kupiłabym 1 książkę, to a taniej książce możliwe jest kupić ich 10 za tą samą cenę, a nawet kiedy książka nie spełni moich oczekiwań nie mam wyrzutów, że mogłabym przeznaczyć pieniądze na coś innego.
4. Wolisz, żeby wszystkie książki zostały zekranizowane, czy żeby przekształcono je w serial?

Jeżeli film, to tylko dobry, ale moim zdaniem seriale na podstawie książek są nie do przyjęcia, ponieważ moim zdaniem łączą je tylko bohaterowie i taki sam główny wątek, więc stanowczo wybieram filmy.
5. Wolisz czytać pięć stron dziennie, czy pięć książek tygodniowo?

Oczywiście, że pięć książek tygodniowo. Można poznać więcej książek, a przy tym nie musisz przerywać w najlepszym momencie, bo co jakby trafiło się tak, że trzeba skończyć w środku jakiejś bitwy?
6. Wolisz być recenzentem profesjonalnym, czy autorem?

Gdybym miała talent i nie pisałabym gniotów, to oczywiście, że autorem. Moim marzeniem zawsze było napisanie książki. Recenzuje książki, bo to moje hobby, a nie dla sławy czy innych korzyści z tego płynących.
7. Wolisz czytać dwadzieścia ulubionych książek w kółko, czy sięgać po nowe pozycje?

Zdecydowanie sięgać po nowe pozycje, bo obawiam się, że po jakimś czasie te książki by mi się znudziły, ale jeżeli to oznacza, że nie będę mogła wrócić do HP czy innych dobrych pozycji, to nie wiem co lepsze. Mimo wszystko lubię nowe pozycje, koniecznie dobre.
8. Wolałbyś/abyś być bibliotekarką, czy sprzedawcą książek?

Bibliotekarką Gdybym miała sprzedawać książki, to byłoby wątpliwe,abym mogła je czytać, ale w bibliotece jak najbardziej.
9. Wolisz czytać tylko ulubiony typ literatury, czy wszystko poza ulubionym typem literatury?

Tylko ulubiony tym literatury. Jak wiadomo w paranormalach często występują elementy innych typów literatury, więc nie sądzę abym martwiła się o brak różnorodności.
10. Książki papierowe czy ebooki?

Ebooki? Boże, broń! Nic nie zastąpi mi papieru choć wiem, że ebooki są bardziej praktyczne i tańsze.




To tyle jeżeli chodzi o te pytania. Piszcie czy chcecie więcej takich tagów i możecie napisać ich tytuły, a być może go zrobię.

środa, 24 września 2014

Podróż z Doliny Harshdell



Galandir Feidir jako mały chłopiec stracił matkę i ojca.

Nad grobami rodziców przyrzekł, że gdy dorośnie,

zemści się na mordercach.

Culchie Trevedic jako dziecko została porzucona przez rodziców na jednej ze scabardzkich ulic. Dziewczynka szybko musiała się

nauczyć, że wybór jest jeden: życie jej

albo spotkanych w rynsztoku rzezimieszków.

Adi Cadan jest obiecującym młodym czarodziejem,

jednak jego rodzina sprzeciwia się, by chłopak zajmował się

tak dziwaczną profesją.

Thalianna jest elfią tropicielką, której oddział zostaje napadnięty

i wyrżnięty przez bandę hobgoblinów,

a ona sama trafia do niewoli.

Drogi Galandira, Culchie, Adiego i Thalianny krzyżują się

w karczmie Doliny Harshdell. Każdy z tej czwórki szuka sposobu na uporanie się z wydarzeniami z przeszłości, które wywróciły ich życie do góry nogami. Razem rozpoczynają podróż, która zaprowadzi ich w wiele tajemniczych, a jednocześnie niebezpiecznych miejsc. Ale czy wspólna wędrówka była właściwą decyzją?

Podróż dopiero się rozpoczęła.


Po tę pozycję sięgnęłam z nadzieją, że Novae Res w końcu wyda to na co wskazuje opis na okładce. Powiem szczerze, że miałam duże nadzieje, które spełzły na niczym, a właściwie prawie niczym bo nie było to tragiczne.

Już od pierwszych stron pojawiło się niezadowolenia. Historia Galandira była przedstawiona jakby z pośpiechem, na odczep, jakby autorka celowo wykorzystywała same ogólniku z powodu braku pomysłu. Pozostałe historie były bardziej rozbudowane, za to o Thaliannie za bardzo. Dużo za bardzo, ponieważ wolałabym, aby większa uwaga skupiła się na Galandirze bo to on najbardziej mnie intrygował. Z każdej historii mogłaby powstać odrębna książka, ale trudno, trzeba było czytać w takiej formie. Ich spotkanie w dolinie Harshdell nie było takie tajemnicze i magiczne jak powinno to być. Ot, jakiś człowiek zauważył wszystkich czworo i kazał im wędrować. To wszystko. Żadnej głębi.

Tajemnicze, niebezpieczne miejsca? No proszę was. Jeżeli to były tajemnicze miejsca to Teletubisie to film akcji. Bohaterom za często sprzyjało szczęście i to do tego stopnia, że wydawało się to bardzo sztuczne nie wspomnę o realności, która była zerowa. Bohaterowie z osobowością, a mimo to pozostawali bezbarwni. Byli mi obcy przez całą książkę i z nikim się nie zżyłam co w moim przypadku oznacza, że coś jest naprawdę kiepskie

Nie jest to napisane wybitnie, ani nawet interesująco. Po prostu napisane i tyle w temacie. Fabuła byłaby nawet ciekawa, ale autorka to spaprała.

Lektura nie dla wymagających czytelników, nie skłaniająca do myślenia, całkowicie nierealna, papierowa, ale może się spodobać niezaznajomionym z fantastyką, gdyż nie ma do porównania lepszego poziomu, a w tej powieści poziom jest naprawdę niski.

środa, 17 września 2014

Niedokończone opowieści Charlotte Bronte



Nie będę opisywała fabuły, ponieważ na dobrą sprawę w żadnej z tych powieści się ona nie zdążyła rozwinąć. No dobrze, ale jeżeli nie ma fabuły, to o czym to właściwie jest? Już tłumaczę: Charlotte Bronte, którą zapewne większość z was kojarzy, pozostawiła w swym dobytku cztery niedokończone opowieści. Umarła, więc nigdy ich nie dokończyła. W tej książce, są zebrane wszystkie te powieści. Interesujące, prawda? Owszem, bardzo.

Sięgając po tę książkę byłam pełna nadziei. Pomyślałam, że to będzie dobra zabawa, spekulowanie na temat dalszych losów bohaterów. W pierwszym opowiadaniu pt; "Ashworth" nie byłam szczególnie zadowolona. Nie wiele się działo, więc było nudno w niektórych momentach,a i też nie miałam pomysłu co mogłoby być dalej, jednak od razu zakochałam się w stylu pisania autorki, więc dzielnie kontynuowałam. I powiem szczerze, że to jedyna ( oprócz jednej, którą wymienię potem) wada. Następna opowieść w pierwszym rozdziale już mnie porwała, jednak kończy się na dwóch i to jeszcze w takim momencie, że czytelnika ciekawość może znokautować i spowodować kaca książkowego. Trzecie opowiadanie było dłuższe, ale także ciekawe. Przy trzecim to już totalny nokaut. Sprawa ma się tak, jak w "Emily" (drugie opowiadanie). Kończy się na takim tajemniczym zdaniu, które może zwiastować wszystko i oto druga wada ( choć nie powiem, że całkiem negatywna). Dwa z opowiadań, kończą się w momentach, które są najgorsze z możliwych dla czytelnika. Mimo, że bez tego nie byłoby tego klimatu niepewności to: Dlaczego nie ma jeszcze choć jednego rozdziału?

Nie będę się rozwodzić nad kunsztem pisarki. W pełni ją kupuję i ubóstwiam. Tekst płynie, czyta się bardzo szybko. Myślę, że najlepszym do tego komentarzem z mojej strony będzie to, że połknęłam tę książkę w dwa dni i chcę więcej. Już ostrzę sobie ząbki na kolejne pozycje Charlotte Bronte. A może przeczytam też coś jej sióstr?

Polecam, polecam. Nawet, jeżeli obawiacie się, że ciekawość was zeżre to przeczytajcie to. Czyż sama okładka nie zachęca? Wydanie, pomysł, autorka. Wszystkie pięknie, ładnie, idealnie. Jak można obok czegoś takiego przejść obojętnie? Nie można. Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i na pewno nie ostatnie.

poniedziałek, 8 września 2014

Turkusowe Szale

Polskie lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303."Turkusowe szale" to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach, dokumentach, oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim „Lwowskich Puchaczy”.Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów – aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i… barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami,ale mimo to Polacy niczego nie pragną bardziej, niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem.RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, zaś ich szeregi topnieją.
Do czasu… Jeden z Polaków bierze sprawy w swoje ręce, a niedługo potem dywizjon zostaje rzucony w wir walki. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w szeregach Trzysta Siódmego ukrywa się szpieg…


Wspominałam, że uwielbiam Mroza? Tak, chyba o tym wspomniałam przy okazji recenzji Parabellum. Po tej książce spodziewałam się więcej, choć nie zmienia to faktu, że jest to bardzo dobra książka.
Fabuła jest bardzo interesująca i chociaż tak jak w przypadku Parabellum, akcja powieści rozgrywa się podczas II wojny światowej, to jest to zupełnie inna powieść. Jest ona bardziej sensacyjna. Zacznijmy od tego, że choćby ile było wad w tej książce, to nie zmieni to faktu, iż Mróz po prostu świetnie pisze. Według mnie jest mistrzem dialogów, przemyca niesamowity humor i choć fabuła ogółem nie jest specjalnie wesoła to nie raz wybuchałam śmiechem. Styl, jakim operuje pisarz, jest na tyle przyjemny, że czyta się to błyskawicznie.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, a Essker jest moim ulubieńcem. Naturalnie powieść o lotnictwie, nie byłaby nią, gdyby nie genialne opisy walk powietrznych. Są one wyczerpujące, długaśnie i szczegółowe, ale nie myślcie, że jest to wada. To wielki plus.
Najbardziej w tej książce oprócz rozlicznych walk powietrznych i manewrów, które wykonywał Lucky, podobał mi się wątek szpiega. Przez całą książkę - a właściwie od momentu, kiedy taki wniosek został wysunięty - zadawałam sobie pytanie kto jest zdrajcą. Wskazywałam sobie chyba wszystkich. Tych, z którymi byłoby to zbyt oczywiste po tych, którzy byliby najmniej niespodziewani w tej roli. Zaskoczenie wbiło mnie w fotel. Pytałam " Co ?! Jak to?! Przecież to nie powinien być on!"
Nie zmieniam zdania o tym, że Mróz jest moim mistrzem w swojej profesji. Padam do stóp!
Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję wydawnictwu Bellona