sobota, 25 października 2014

TAEI.Nieznane lądy [przedpremierowo]



„Kiedy odwiedzają cię goście, otwórz dla nich swój dom i serce”.



Tak myślą i czują mieszkańcy Taei od pokoleń. Z otwartymi ramionami witają przybyszów z dalekiego kraju, Esenii. Okazuje się, że goście przybywają po to, by niszczyć, gwałcić i zabijać. Czas zatem zmienić zasady, wyzbyć się skrupułów i zapomnieć o litości. Czas zaprosić ich do tańca z ogniem. Wbić ostrze w samo serce, a wino zastąpić trucizną. Czas ich zniszczyć, by kiedyś znów nauczyć się kochać.




Kolejna króciutka książeczka od wydawnictwa Novae Res, które mam wrażenie, że się poprawia jeżeli chodzi o jakość książek. Dostałam do recenzji przedpremierowo książkę jeszcze przed korektą i ostatecznym uszlachetnieniem okładki. Mimo to, nie zauważyłam dużo błędów, raptem kilka pauz, kropek. Okładka też jest dosyć fajna już teraz.

Od początku zapachniało mi Pocahontas i chyba właśnie tym była inspirowana ta książka. Właściwie gdyby nie pewien znaczący szczegół jeżeli chodzi o głównego bohatera - Mateusza lub Matei jak wołali na niego na wyspie - który odkrywamy dopiero pod koniec byłaby to czysta, bardziej brutalna historia Pocahontas. Opisy, które mogłyby być przerażające nie były takimi, ale nie sądzę, że jest to wada, gdyż nie taki był zamysł na tę historię, Jest to mieszanka przygodówki z fantastyką.

Fabuła jest dosyć ciekawa, ale wiele rzeczy działo się za szybko. Dopiero po tej książce dowiedziałam się, że można wziąć ślub po kilku dniach znajomości mimo, że przez pół tego czasu byłeś nieprzytomny, a na dodatek jesteś najeźdźcem, którego ludzie wymordowali pół wyspy i w tym rodzinę panny młodej. Mam nadzieję, że nie spojleruje, ale musiałam o tym wspomnieć. Jest to naprawdę wzruszająca historia i w niektórych momentach czytelnik mógłby płakać jak bóbr, gdyby autorka włożyła trochę więcej wysiłku w te momenty.

Widać talent pisarza, który jeszcze musi nad szlifować. Niektóre fragmenty były naprawdę dobre, ale w innych zostały popełnione błędy typowe dla debiutantów. Mimo wszystko czyta się szybko, język jest prosty i zrozumiały.

Bohaterowie byli dosyć barwni. Gdyby jeszcze chwilę nad nimi popracować zapewne byłoby lepiej, ale widać potencjał. Wygląd nie był dogłębnie opisany, raptem parę spostrzeżeń innych postaci, których nie można zaliczyć do opisu. Niektórzy się troszeczkę rozwijali, a inni wcale. Czarne charaktery nie były tak złe jak bym tego oczekiwała,ale nie zraziło mnie to mimo wszystko.

Dialogi nie są wybitne, raptem normalne. Fabuła dosyć ciekawa, aczkolwiek nie dopracowana, tak jak bohaterowie. Wzruszające momenty za mało wzruszające. Mimo tych wszystkich wad czytało się dosyć przyjemnie. Wszystko można zwalić na brak doświadczenia autorki, zobaczymy co będzie dalej. Czytałam o wiele gorsze książki tego wydawnictwa, więc nie jest najgorzej. Mogę zachęcić czytelników w każdym wieku do tej książki. Może nie dla całkiem małych dzieci, które dopiero uczą się czytać, ale może się spodobać lub nie każdemu.
Za możliwość zrecenzowana tej książki przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Novae Res


2 komentarze:

  1. Szukałam recenzji tej książki, ponieważ zainteresowała mnie okładka i opis. Bardzo ciekawie napisana recenzja, autorka nie słodzi, ale rzeczowo ocenia wszystkie aspekty. Sięgnę po książkę, żeby się przekonać, czy ma rację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!