czwartek, 15 stycznia 2015

Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa

"Włosy stają dęba" - między wieloma rekomendacjami, które zapełniają całą tylną okładkę, ta najbardziej mnie zachęciła. Miałam nadzieję na dreszczyk. Nie, żeby go nie było, ale nie taki jakiego się spodziewała. Thriler i taka rekomendacja- wydawało mi się oczywiste, że będzie to "lekki" horror, jeżeli wiecie o co mi chodzi. Niestety (a może stety?).
Oczywiście ja inteligentna kiedy nie zobaczyłam z tyłu książki opisu tylko szereg rekomendacji (obiecujących z resztą) nie pomyślałam o spojrzeniu na skrzydełka, gdzie mógłby się znajdować opis, jednak spodobał mi się tytuł, okładka i wszystkie zachęcające słowa w jakie byłą zaopatrzona okładka, więc kupiłam ją. Czy mnie rozczarowała? Czytajcie dalej, a się dowiecie!
Wyobraź sobie, że budzisz się zziębnięty na pustkowiu. Nie wiesz kim jesteś, ani jak się tam znalazłeś. Znajdujesz samochód, w którym chowasz się przed zimnem. Znajdujesz w nim plik banknotów oraz dokumenty i dowiadujesz się jak się nazywasz, a przynajmniej tak przypuszczasz. W bagażniku odkrywasz ubrania idealnie na Ciebie pasujące. Próbujesz żyć i dowiedzieć się kim jesteś. Pewnego dnia zaczyna ścigać cię policja. Co zrobiłeś? Może kogoś zabiłeś? Może jesteś seryjnym mordercą? Jak wyglądało Twoje życie i czy gdzieś coś na Ciebie czeka?
Od samego początku akcja pędziła, od pierwszego zdania coś się działo i nie przestawało. Widać jednak kunszt autora, który mimo takiej ilości akcji nie przesadził. To godne podziwu, bo po zastanowieniu stwierdzam, że nie wiele brakowało do "przepakowania" tej książki. Doskonale zbudowane napięcie sprawiło, że przewracałam strony z coraz większym zaciekawieniem i nie mogłam się wprost oderwać. Fabuła jest pełna zwrotów akcji, nieprzewidywalna i do końca nic się nie wyjaśnia. Finał nie był może zaskakujący, ale wszystkie wcześniejsze strony i okoliczności do jakich dochodzi zupełnie nie oczekiwanie. Thrilleru tu nie zauważyłam, a włosy może i stają dęba, ale bynajmniej nie ze strachu, a raczej ekscytacji.
Bohaterowie bardzo mi się podobali, nie byli papierowi i bardzo rzeczywiści. Nie wyidealizowani ( no, może poza jedną postacią) i tacy jakich można by spotkać wszędzie (choć może nie wszyscy mają takie doświadczenie z bronią). Główny bohater nie był wyjątkiem i także dobrze wykreowany. Zwłaszcza ujęły mnie opisy jego emocji, kiedy odkrywał siebie.
Książka napisana jest przystępnym językiem, nie wyrafinowanym, ale też nie banalnym. Czyta się szybko i jak już wspominałam, widać, że to nie pierwszyzna tego autora. Była to dobra książka - nawet bardzo dobra, ale nie doskonała. Miło mi się ją czytało, ale z nóg mnie nie zwaliła.
Wypieki na twarzy gwarantowane, ta książka to na pewno nie strata czasu. Polecam głównie fanom powieści sensacyjnych i także tych Czytelników, którzy szukają czegoś nie banalnego, z przyjemnymi bohaterami, dobrym stylem pisania i mnóstwem akcji, które nie męczy, jest stonowana kiedy trzeba. Zdecydowanie jest to powieść godna uwagi mimo, że nie zaliczy się do najlepszych książek mojego życia.

6 komentarzy:

  1. Ja raczej spasuję, jakoś nie jestem przekonana do tej pozycji. I dodałam się do obserwowanych, aby być na bieżąco z Twoimi postami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią przytuliłabym taką książkę do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo... jestem fanem tego typu książek, więc kiedyś się skuszę! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!