sobota, 10 stycznia 2015

Planeta Małp



Klasyka literatury science fiction już odhaczona! Bo czymże jest wzorowy czytelnik bez podstaw literatury? SF to zazwyczaj gatunek przeze mnie omijany, właściwie nie ma ku temu szczególnego powodu, stwierdziłam, że to nie dla mnie i tyle, ale może zmienię zdanie. W swojej biblioteczce powieści z tego gatunku też nie jest wiele. Właściwie tylko "Planeta Małp" - przedmiot dzisiejszej recenzji oraz "Tatuaż z lilią", który właściwie tylko pod koniec ma związek z tego typu literaturą, a i tak podciągam ten wątek. Przejdźmy więc do rzeczy.

Zacznijmy od tego, że spodziewałam się czegoś innego. Wcześniej nie oglądałam filmu, więc czytałam "w ciemno". Sięgnęłam po nią tylko dla tego, że w Empiku było na nią obniżka o połowę, pomyślałam więc, czemu nie. Ta powieść była dla mnie zaskoczeniem. Naprawdę sądziłam, że będzie więcej akcji. Nie było to może nudne, ale na pewno nie tak dynamiczne jak chciałam. Myślałam, że będzie to opis wojny, walki przeciwko cywilizacji małp i tego typu sprawy, a dostałam list w butelce. Nie było to może głębokie rozczarowanie, ale tak to jest, kiedy człowiek nie zaznajomi się bliżej z treścią i zasugeruje okładką.

Jeżeli już jesteśmy przy aspekcie wizualnym, muszę powiedzieć, że z wszystkich wydań jakie widziałam na portalu lubimyczytac.pl zdobyłam najładniejsze. Okładka filmowa jest zdecydowanie lepsza od pozostałych. Ja mam akurat wydanie liczące dwieście stron, ale inne mają też np. sto sześćdziesiąt, z tego co się orientuję.

Akcja zaczyna się, kiedy pewna para dryfuje na statku w kosmosie, w ten czas nie jest to nic nadzwyczajnego, aczkolwiek są oni wyposażeni w najnowsze technologie. Pewnego dnia widzą coś przed sobą, dostrzegają, że to butelka. Często wyławiają z przestrzeni różne rzeczy, więc i tym razem postanowili ją złapać. Okazało się, że zawiera ona dokument, w którym opisane są dzieje człowieka - Ulissesa Merou, który wraz ze swoimi towarzyszami udaje się w daleką podróż na nieznaną planetę. Jest ona łudząco podobna do Ziemi - ta sama roślinność, skład powietrza, podzielność na kontynenty i morza, dlatego nazywają ją Sorror, co znaczy siostra. Spotykają tam istoty wizualnie podobne do ludzi, ale w ich oczach nie widać nawet iskierki zrozumienia. Wściekają się na widok ubrań i wszystkiego co jest dziełem ludzkich rąk na ziemi. Istoty te nie mówią, nie potrafią się nawet uśmiechać, są tak bezmyślne i żyją jak zwierzęta. Ale nie to jest najdziwniejsze. Okazuje się, że to nie jedyni mieszkańcy tej planety. Prawda jest o wiele dziwniejsza.

Bohaterowie przypadli mi do gustu, byli przyjemni, ale nie zżyłam się z nimi, cały czas pozostawali tylko fikcyjnymi postaciami z powieści. Większość postaci to małpy, co zapewne nie będzie spojlerem, przecież tytuł mówi sam za siebie, jednak nie mogłam jakoś sobie tego wyobrazić. Myślę, że to wina tego, iż ich odmienność od ludzi nie była zaznaczana dostatecznie często, zachowaniem nie różnili się od człowieka, więc często przyłapywałam się na tym, że czytam to jakby było o ludziach.

Jak już wspomniałam, nie ma w niej zbyt dużo akcji. Cały czas coś się dzieje, ale są to raczej przełomy umiarkowane, żadne walki, spory czy rozlew krwi. Było tu dużo z powieści przygodowej, przyjemnej z resztą.

Autor pisze językiem lekkim, zrozumiałym, który szybko się czyta. Krótka książka i dobry styl sprawiły, że pochłonęłam ją natychmiast. Trochę szkoda, bo bardzo mnie wciągnęła i chętnie kontynuowałabym podróż z Ulissesem.

Mogę ją polecić każdemu, nawet tak niezaznajomionego z literaturą science fiction jak ja. Nie jest to powieść bez wad, aczkolwiek miło spędziłam przy niej czas, nie jest wybitna, ale przyjemna i nie żałuję, że ją przeczytałam. Na pewno ją zapamiętam i wrócę do niej jeszcze nie raz. Zwłaszcza końcówka mnie zaintrygowała, kiedy dowiedziałam się co Ulisses zastał tam gdzie się znalazł (nie będę spojlerować, choć zapewne większość z Was już wie z filmu, jeżeli nie książki) i kim był para w kosmosie. Bardzo ciekawa, lekka lektura, która mocno wciąga.

4 komentarze:

  1. Kurcze, nawet nie wiedziałam, że jest książka. Choć nie jestem fanką filmu, z ciekawości sięgnęłabym po tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, gdybym jej akurat nie zobaczyła, sama bym o tym nie wiedziała :)

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę i podobała mi się tak samo jak film :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!