Tristan i Izolda. Izolda i Tristan. Wielu twierdzi, że jest to najlepszy poemat miłości wszech czasów. Romantyczny - tak i to bardzo. Naprawdę piękna historia, ale zakłamana. Miłość idealna, czysta, ale napotykająca wiele trudności.
Tristan - dzielny rycerz, zostaje wysłany w poszukiwaniu dziewczyny, której włos królowi Markowi przyniosły ptaki. Tristan odnajduje złotowłosą. Kiedy wracają, na statkach dzieje się coś, co odmieni życie wielu ludzi. Tristan i Izolda piją wspólnie eliksir miłości przeznaczony dla niej i króla Marka, za którego ta ma wyjść. Tych dwoje nie może bez siebie żyć, a przygotowania do ślubu z królem już prawie zakończone. Izolda wypełnia swój obowiązek, a miłość Tristana i Izoldy zostaje w ukryciu.
Miłość dwójki głównych bohaterów, tak zakłamana, ponieważ spowodowana eliksirem zuchwale rani wszystkich wokół, w tym głównych zainteresowanych. Ta relacja nie ma racji bytu. Przez to król Marek darzący zaufaniem i miłością Tristana oraz Izoldę zostaje oszukany, podobnie jak dworzanie i poddani. Wielu może gorąco będzie kibicować uczuciu tytułowych bohaterów, ale nie ja. Jest to wyjątkowo samolubne. Oczywiście, to właściwie nie ich wina, tylko eliksiru, można by rzec. Ale miejmy na uwadze, że mogło być wiele wyjść z tej sytuacji, gdzie cierpiałaby dwójka ludzi, a nie dużo więcej,co bardziej by się opłaciło. Jak już wspomniałam zakochani i tak nie mieli łatwo, a po drodze zranili wiele ludzi, którzy im ufali i nie tylko.
Autor choć właściwie nieznany, wkłada za duży nacisk na słuszność relacji głównych bohaterów, ponadto na niemal każdym kroku usprawiedliwia ich działanie, co jest jak dla mnie, niedorzeczne. Ten aspekt bardzo mi się nie podobał. Egoistyczne trzęsienie się nad nieszczęśliwym losem kochanków nie jest fajne i bardzo nie fair.
Powieść napisana jest starym językiem, mistrzowsko przełożonego przez znanego wszystkim Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Co ciekawe, moje obawy co do odbioru tej książki, były nieuzasadnione. Bardzo szybko mi się ją czytało i z rozkoszą zatapiałam się w ten dawny świat. Historia sama w sobie jest naprawdę ciekawa i bardzo wciąga, minusem jest tylko właśnie wyżej wspomniane samolubstwo głównych bohaterów. Co do ogółu postaci, byli przyzwoicie wykreowani. Bliżej nie było nam dane poznać wielu, ale to co wiemy w zupełności wystarcza do stwierdzenia, że ta część nie jest zła.
Cieszę się, że wydawnictwo MG postanowiło wznowić historię Tristana i Izoldy. Gdyby nie to, zapewne nigdy sama nie sięgnęłabym po tę książkę. Jest oczywiście świetnie wydana. Jej twarda okładka jest cała różowa, a grafika na przedniej stronie okładki jest minimalistyczna i sugestywna. Książka pięknie wygląda na półce. Trochę ciężko było mi się na początku przyzwyczaić do czcionki, z którą nie spotykam się zbyt często. Ponadto karty powieści urozmaicają ilustracje. Nie są one może wybitne, i raczej to szkice, ale i tak wielki plus za nie.
Podsumowując, książka jest naprawdę warta uwagi, zwłaszcza w odnowionym przepięknym wydaniu. Może irytować to, że autor jest po stronie kochanków, ale oprócz tego dobrze się bawiłam. Dramatyczne, choć nieco naciągane (chodzi o Izolde, kto przeczytał, ten wie) zakończenie jest wisienką na torcie. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tą lekturą.
Za książkę dziękuję:
Czasami warto sięgać po takie książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkomania
Muszę kupić to wydanie jak najprędzej! To jedna z moich ulubionych lektur szkolnych, o czym wspomniałam w ostatniej notce. Masz rację, autor jest bezsprzecznie po stronie kochanków, jednak mnie sama historia porwała do tego stopnia, że nie odebrałam tego tak negatywnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kalorka czyta
Klasyka klasyk. Bardzo chciałabym przeczytać ją ponownie, bo już nic z niej nie pamiętam. Fajny zbiór książek na zdjęciu w tle. :-)
OdpowiedzUsuń