środa, 18 marca 2015

Znachor - Tadeusz Dołęga - Mostkowicz [premierowo]



Jestem świeżo po lekturze i powiadam - tę powieść trzeba przeżyć.

Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania "Znachora" zgodziłam się natychmiast, chciałam to zrobić jak najszybciej. Byłam zaintrygowana tą pozycją, ponieważ kilka dni wcześniej ktoś bardzo mi ją polecał. Wyczekiwałam jej z niecierpliwością, a moja ciekawość wzrosła wraz z pierwszym rzutem oka. Typowo dla wydawnictwa MG wydanie jest przepiękne, okładka jak i moja ulubiona czcionka, którą często raczy nas to wydawnictwo w swojej serii klasyków - wszystko na swoim miejscu, a grafika wyśmienicie ukazuje fabułę. W tym miejscy docieramy do sedna, czyli tego co jest w powieści. Moje oczekiwania nie zostały zawiedzione.

Wraz z pierwszym zdaniem kiwnęłam głową z uznaniem. Potem wszelkie bodźce zniknęły, wsiąknęłam w tekst stając się częścią obrazu. Od razu muszę docenić głównego bohatera, Profesora Rafała Wilczura. Jest świetnie wykreowany, przechodzi wiele przemian wewnętrznych jak i zewnętrznych, rozwija się cały czas. Jest wybitnym chirurgiem, ma sławę, pieniądze, śliczną córeczkę i żonę, którą bardzo kocha. Co łączy Profesora Wilczura, zamożnego i eleganckiego lekarza i Antoniego Kosibę, który nie ma nic i tuła się po świecie w końcu trafiając na posadę wiejskiego znachora? Tutaj niespodzianka. To ta sama osoba, a w obu wersjach budzi sympatię swoim usposobieniem i empatią.

Po odejściu żony i tym samym utracie swojej córeczki, profesor ulega wypadkowi podczas próby rabunku. Kiedy się budzi nie ma pojęcia kim jest, jak się nazywa, skąd się tam znalazł i dlaczego stracił pamięć. Zmuszony jest wędrować od wioski do wioski bez przeszłości i dokumentów trudniąc się różnorakimi pracami. W końcu kradnie dokumenty, automatycznie stając się Antonim Kosibą. Z tym nazwiskiem trafia do pewnej wioski, znajduje tam pracę i żyje mu się dobrze. Poznaje kalekiego chłopaka, na którym przeprowadza udaną operację. Od tej pory sława Antoniego Kosiby jako znakomitego Znachora rośnie. Przeszkadza mu tylko miejscowy, zawistny lekarz, który grozi mu sądem za nielegalne praktyki.

Fabuła jest bardzo interesująca, język choć nie współczesny płynie i czyta się go szybko. Dzięki tym czynnikom powieść staje się bardzo przyjemna. Ponoć Tadeusz Dołęgi - Mostkowicz jet mistrzem ciekawych fabuł, a po tej lekturze jestem w stanie w to uwierzyć.

"Znachor" to mądra książka o ludzkim cierpieniu, ludzkiej dobroci i miłości. Są w niej zawarte duże wartości.W książce także przedstawione życie ludności wiejskiej w ówczesnym okresie. Zachowania, zwyczaje, mentalność. Dla kontrastu mamy także rodzinę z wyższych sfer. Przedstawia bardzo smutną i trudną historię, ale z wielkim przesłaniem i pozytywnym nastawieniem w tle, nie przeszkadza to w przyjemności czytania, bo o ile temat jest trochę trudny, to jak przedstawił go autor jest niebywale lekki.

Wiecznie żywa i ponadczasowa historia, która jeżeli zostałaby wydana teraz spotkałaby się z falą krytyki. "Znachor" to wprost bajka. Jest w niej wszystko co w dobrej bajce być powinno - kryształowo szlachetni ale i do szpiku kości zepsuci bohaterowie, zakazana miłość bogatego panicza do ubogiej dziewczyny, tragedia, cierpienie, a na koniec triumf sprawiedliwości. Chwyta za serce. Polecam tym, którzy lubią uronić łzę przy czytaniu.Polecam wszystkim.
Dzisiaj mamy premierę wznowionego wydania. Sięgniecie po nie?

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu MG
 






Książka została wydana pierwszy raz w 1937, więc bierze udział w wyzwaniu:

17 komentarzy:

  1. wydaje sie byc ciekawa. Tytul przypomina mi film - ale moge sie mylic :) Lubie starocie hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, została zekranizowana i wielu może nawet nie wiedzieć, że istnieje książka, a szkoda bo jest genialna :)

      Usuń
  2. jakoś nie przepadam za czytaniem lektur, zdecydowanie wolę te swoje ulubione książki ;)
    www.honestallthetime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest lektura szkolna?! Pierwsze slyszę ! Jestem chyba bardzo niedoinformowana XD

      Usuń
  3. Film oglądałam wielokrotnie, nadal mam tę historię głęboko w pamięci... Książki nie czytałam, być może kiedyś po nią sięgnę :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgaj, sięgaj! Warto, jest wspaniała :) Filmu jeszcze nie oglądałam, ale chyba muszę to zrobić - wszyscy mi go polecają.

      Usuń
    2. No właśnie przez ten film, który mam mocno w pamięci, znam te historię niemalże na pamięć... toteż poczekam jeszcze z książką, wierzę, że jest wspaniała... :) Film oczywiście również polecam... :)

      Usuń
    3. W takim razie skoro weekend - wygospodaruję troszkę czasu na film!

      Usuń
  4. Film oglądałam wielokrotnie, jeden z moich ulubionych, stare dobre kino... Nadal mam go głęboko w pamięci... Książki nie czytałam, być może kiedyś się skuszę... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zdublował ci się komentarz :/

      Usuń
    2. Tak, małe problemy z kompem, myślałam, że nie poszedł... ;) na przyszłość wstaw jeden ;) pozdrowionka....

      Usuń
  5. Ta książka czeka już na mój powrót do domu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pysznie! Daj znać, gdy przeczytasz i powiedz co o niej sądzisz :)

      Usuń
  6. Dawno temu oglądałam film, ale nawet nie wiedziałam, że jest na podstawie książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiedziałam, że istnieje film, dopiero po ofercie recenzji wydawnictwa MG dowiedziałam się, że coś takiego istnieje. Dopiero zaczynam odkrywać uroki klasyki, więc mało obyta jestem w tej tematyce :)

      Usuń
  7. Piękna opowieść. Zapraszam do siebie:
    schowekurzeczonej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czytałam drugą część "Znachora", czyli "Profesora Wilczura". "Znachora" oglądałam w telewizji wiele lat temu i byłam zachwycona. Ale "Profesor Wilczur" zmęczył mnie tymi pozytywistycznymi postulatami;-) Choć sama fabuła niczego sobie:-)
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że tu jesteś!
Za każdy kreatywny komentarz z chęcią się zrewanżuję!
Każde miłe słowo mnie motywuje. Konstruktywna krytyka mile widziana! Jestem otwarta na wszelkie propozycje i uwagi.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy!